— Jesteśmy porządnie popierdoleni — mruknął cicho, uśmiechając się. Otarł swój nos o mój, położył mi prawą dłoń na mojej szyi. — Ale mi to zupełnie nie przeszkadza — dokończył, a ja już chciałem głośno się z nim zgodzić, ale cudze usta na własnych skutecznie mnie uciszyły. Zmrużyłem oczy, decydując się podjąć wyzwanie rzucone przez Fomę, który chyba sam nie wiedział na co się porywa. Ciepłe wargi, dużo gryzienia, niezliczone próby dominacji przez obie strony, z których żadna nie była tą udaną. Jeżeli ja za bardzo się zagalopowałem, zaraz chłopak reagował nieco agresywniej i na odwrót.
Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło powietrza. W głowie szumiało mi zarówno od alkoholu, jak i pocałunku, a w uszach wciąż ciążyły luźne komentarze Wandy i Heather, który dosyć wyraźnie popychały nasz związek do ponownego zejścia. Chłopak zsunął moją dłoń, dalej trzymając mnie za kilka palców, jakby upewniał się, że jestem prawdziwy.
— Dexter — szepnął. — Potrzebuję jasnej odpowiedzi. — Zadrżał, wyraźnie widziałem, że nie czuł się komfortowo z pytaniem, które chciał zadać. — Kochasz mnie?
Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć. Chciałem wyznać, że chyba jest nie tylko kurduplem, ale i idiotą, skoro myśli, że kiedykolwiek przestałem go kochać, ale zdobyłem się tylko na przełknięcie śliny i szczery uśmiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz