poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Wprowadzenie: Nikita

— Jeszcze jedno, KA: F.S.HW.2. — Zatrzymałam się w pół kroku, odwracając głowę w kierunku dyrektora Mińska. Gościu jak zwykle bezceremonialnie leżał na kanapie, dosyć wyraźnie wyrażając swoją pogardę dla reszty wszechświata. Przełknęłam cicho ślinę, starając się skupić na jasnych kosmykach włosów dyrektora, nie jego dłoni, która aktualnie trzymała szarą kopertę cuchnącą na kilometry dziwną, egzotyczną mieszanką różnych zapachów. Doskonale znałam pismo nadawcy, a w tym przypadku wolałam, żeby list nie dotarł nigdy do adresata. Nie wiedziałam kto go dostarczył ani w jaki sposób, ale byłam pewna intencji osoby wysłającej. — Następnym razem wróć na czas — parsknął, nawet nie odwracając głowy. Zgniótł całą kopertę, nawet jej nie czytając. Wrzucił do kominka, a ja stopniowo uspokajałam się, widząc jak kolorowe płomienie chłoną kolejne litery i zdania. 
— Zamknij drzwi! — krzyknął mi na odchodne. Wypadłam jak burza, prosto na korytarz, zamykając dokładnie masywne wrota. Odetchnęłam głęboko raz czy drugi, wciągając ze świstem do płuc powietrze. Dobra, Heather, teraz nie możesz już spierdolić. Uspokoiłam się, wygładziłam dłonią fałdkę na spódnicy i poprawiłam marynarkę, upewniając się, że kołnierzyk białej koszuli jest regulaminowo zapięty. W teorii nie musiałam tego robić, doskonale wiedziałam, że wszystko jest

idealne,

ale w praktyce zdecydowanie mnie to uspokajało. Zgarnęłam niesforne kosmyki włosów za ucho, a następnie zerknęłam szybko na kuralet. Dobra, Nikita powoli powinien się zbliżać. W sumie to powinna, ale skoro jej druga forma bardziej odpowiadała, to niech zwisa reszcie i powiewa ich zdanie. Wyszłam na zewnątrz, zaczynając rozglądać się za wspomnianym osobnikiem. Nie wyszłam poza daszek, bo jednak babranie się w śniegu bez odpowiedniej garderoby nie skończyłoby się dobrze. A zaraz po przyjeździe zrzuciłam torby i poleciałam na wezwanie Mińska, tyle dobrego, że reszta była aktualnie na zajęciach, wolałam najpierw sama wszystko przemyśleć, aniżeli wymyślać wymówki chłopakom. Nikito, gdzieś ty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis