czwartek, 3 sierpnia 2017

Wprowadzenie: Alexander

Westchnąłem, spoglądając przez okno. Przydałoby się wyjść na ten cholerny, zaśnieżony dwór, by powitać kolejnego pierwszoroczniaka, ale zdecydowanie uszczypliwy mróz nie zachęcał do tego. Miejmy nadzieję, że wybory do nowej rady samorządu zostaną zorganizowane jak najszybciej, a wszelkie papiery będę mógł oddać naszym następcom i w końcu skupić się na porządnej nauce, bo wszelkie rozszerzenia same do głowy nie wejdą. No cóż.
Chwyciłem za mój ukochany szalik w żółto-czarne paski, narzuciłem na siebie płaszcz, a na głowę włożyłem czapkę z dumnym pomponem, oczywiście pod kolor. Ruszyłem w kierunku parteru, w głowie przetwarzając wszelkie potrzebne informacje. Alexander Lee, lat 17, chyba troszkę niższy ode mnie, ale nie olbrzym podobny do wesołej dwójki z samorządu, niebieskie oczy i białe kudły... oraz interesujący dopisek przy miejscu zamieszkania. Oficjalnie pokój Odbicia, a nieoficjalnie pokój Ciszy, który zdecydowanie cichym pokojem nie był. Gdzie on tam będzie spać? Na parapecie czy na żyrandolu? Dexter i tak wepchnął się tam, wykorzystując dobroć Fomy, a Cesare (na szczęście) nie używał łóżka. Właśnie, James miał załatwić myjkę dla jelenia u dyrektora... Ciekawe czy już to zrobił? Parsknąłem śmiechem pod nosem, popychając drzwi i wychodząc na dwór.
Bardzo zimny dwór, na którym praktycznie szalała wichura, a otworzenie drzwi kosztowało mnie trochę wysiłku. No dobra, to teraz rozejrzeć się za tym gagatkiem, który ewidentnie się nie spieszył i jeszcze nigdzie się nie pojawił. Naciągnąłem szalik na nos, przechodząc w etap "czekanie na nowego ucznia z wiatrem hulającym wokół danej osoby". Cudownie, właśnie tego chciałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis