I jakoś wszystko stało się bardziej zrozumiałe, gdy dostałem odpowiedź. No, i było cieplej, z czego byłem bardzo zadowolony, chociaż przyznam, że zimowy krajobraz był ładniejszy. Zacisnąłem palce na rączce walizki, tym razem uważniej jej pilnując, rozglądając się po pomieszczeniu. Przy okazji słuchałem Jamesa, starając się zapamiętać wszystko, co ważne, oraz nie go nie zgubić. Sekretariat za nami, pani Estrell alias sekretarka ma morderczy wzrok, biblioteka jest niebezpieczna. Oj, czyli na razie będę musiał odpuścić sobie wizyty i korzystać ze swoich lektur.
— Stało się coś złego z biblioteką? — spytałem niepewnie. Cóż, wolałbym nie zostać zabity przez swoją ciekawość, już pominąwszy to, że przy zwykłym spacerze umiałem zrobić sobie krzywdę. Chociaż czekaj, jak na razie wszystko wydawało się mordercze i gotowe do zabicia. Prawie parsknąłem śmiechem, ale zamiast tego pozwoliłem sobie na poszerzenie nieco gorzkiego uśmiechu. Chyba nie będę miał prawa się tutaj nudzić, a co z tym idzie, będę miał co opowiadać Eli i Jugheadowi.
— Czy w AWU jest coś, ewentualnie ktoś, co nie będzie chciało cię zabić w żaden sposób? —spytałem, starając się mówić spokojnym tonem, ale nuta rozbawienia przemknęła się do mojego głosu. Wiedziałem, że James opowiedział dopiero o skrawku uczelni, ale ten skrawek zdecydowanie nie napawał optymizmem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz