poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Od Wandzi, CD Kyo

Ciężko się biega w ładnych kozakach przez zaspy śniegu. A gdy ktoś cię goni? Jeszcze ciężej, zwłaszcza, że wszystko działa przeciwko tobie - nogi są jak z waty, łzy przesłaniają widok, a mróz tak bardzo szczypie w nos i policzki. I nawet nie zauważyłam, kiedy w kilku skokach pojawił się za mną. Oddech na mojej szyi. Głośne tętno własnego serca.
Złapał mnie za ramię. Mocno, bardzo mocno, co sprawiło, że zakwiliłam. Szarpnął w swoim kierunku, przez co nie miałam zbyt dużego wyboru i musiałam spojrzeć kotowi w oczy. A w nich... nie zobaczyłam nic. A może spowodował to tylko mój strach i przerysowuję? Były puste. Suche. Straszne. Zimne.
– Zostaw mnie, ty psychopato! – krzyknęłam spanikowana i szarpnęłam ręką. Nic z tego. Żelazny, piekący uścisk.
Szarpałam się, a on nie robił sobie z tego nic. Null, zero, non. Zestresowana łania wiedząca o swojej śmierci i wilk, który z przyjemnością rozszarpie każdą z jej tętnic.
– Powiedziałam... NIE DOTYKAJ MNIE! – wrzasnęłam po raz kolejny, machając nogą i próbując wycelować w jego kostki oraz piszczele, ale celność podczas tak stresujących sytuacji zazwyczaj jest zerowa.
Jęknęłam, nogi się w końcu pode mną załamały i wisiałam w jego uścisku jak szmaciana lalka.
– Czego chcesz? – szepnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis