piątek, 25 sierpnia 2017

Od Wandzi, CD Kyo

– Jakby to ująć... Moja twarz chyba faktycznie nie jest taka ładna, jak wcześniej myślałem. Za to tobie bardzo ładnie w tych warkoczykach i nigdy tak naprawdę nie planowałem ich ściąć. Nigdy też nie sądziłem, że będę w stanie tak dobrze dogadywać się z taką dziewczyną jak ty – powiedział i przerwał na chwilę, choć chwila tutaj była wiecznością, a jeżeli nie wiecznością to przynajmniej bardzo długim okresem czasu. – Kocham cię, Wando – oznajmił i uśmiechnął się, i choć ten uśmiech miał być pewnie ociepleniem własnego wizerunku, dla mnie był on uśmiechem potwora, drapieżnika, który był wręcz doskonale przekonany i pewny swojej wygranej. No cóż, rzeczywistość malowała się zupełnie inaczej.
Zamurowało mnie, jednak jakimś cudem udało mi się wyprostować, a nos zadrzeć do góry. Jakimś cudem spojrzałam w te fioletowe oczy bez wstydu, a przy tym z wyrzutem, jednak dorzuciłam tam jeszcze trochę współczucia i żalu. Bo ja go nie kochałam. I pokochać nie mogłam.
Pokręciłam głową. Oh kocie, przecież doskonale wiesz, że to nie wyjdzie.
– Przepraszam – wydukałam cicho dalej ze lśniącymi oczami od łez, dalej kręcąc głową. – Ale ja ciebie nie kocham.
I odwróciłam się na pięcie, po czym jak najszybszym krokiem odeszłam, zostawiając tą dziwną postać za sobą. Po prostu, bez spoglądania za siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis