Zadzwonił dzwonek, a ja właśnie miałam udać się na lekcje. Czy czułam jego wzrok na sobie? Oczywiście, spoglądał na mnie przez cały czas. Czy był zestresowany? Wkurzony? A może zdziwiony tym, że ktoś potrafił mu zwrócić uwagę bez uszczypliwości? Czas miał pokazać. Powoli wstałam od stołu, a moja nowa znajoma właśnie w tym momencie zaproponowała, że odniesie talerz za mnie. Uśmiechnęłam się i podziękowałam jej skinięciem głowy, padając następnie na ławę i wzdychając, po czym pogrążyłam się w swoich myślach. Co nie oznacza, że nie zauważyłam, że on również w końcu wstał od stołu.
I zaczął iść w moim kierunku. Powoli, niepewnie, ale dalej z miną typowego badboya, przed którym każda dziewczyna pada na kolana i błaga, by tylko jej dotknął. Wręcz odwróciłam wzrok, by pozwolić mu podejść do mnie bez stresu, że zacznę strzelać laserami z oczu. A takiego zamiaru nie miałam, bynajmniej.
Położył dłoń na moim ramieniu (dalej był strasznie zestresowany... Czy ja gryzę? Może mam za długie paznokcie?), a ja w końcu odwróciłam zielone oczy w kierunku twarzy kota. Na początek uśmiech, później chłodny wyraz twarzy. W końcu nie zaprzeczę - to co powiedział, zdecydowanie mnie ukłuło. A więc pograjmy.
Pokręciłam głową, wstając od stołu, jakby z drobną sugestią, że to nie ma sensu, choć sens miało. Kto zabroni mu próbować, gdy szanse na przyjęcie przeprosin z mojej strony sięgały powyżej pięćdziesięciu procent, a nawet osiemdziesięciu?
– Nie, czekaj – jęknął cicho, a ja ponownie spojrzałam na chłopaka, zatrzymując się gwałtownie, przez co moje warkocze wręcz lekko podskoczyły. – Chciałbym cię – odchrząknął, przygotowując się do dalszego ciągu swojej wypowiedzi – przeprosić za tamto zajście. Byłem nie w sosie, to znaczy, trochę niewyspany, rozumiesz... Nie chciałem cię zdenerwować... – Opuścił wzrok na swoje stopy i nastąpiła cisza. Cisza decydująca.
Przez dłuższą chwilę utrzymywałam dalej chłodny wyraz twarzy, a następnie... roześmiałam się szczerze i uśmiechnęłam szeroko.
– Hej, każdy może mieć gorszy dzień – stwierdziłam z błyskiem w oku. – Przeprosiny przyjęte, nie masz się czym martwić. A teraz jeśli pozwolisz, udam się na lekcje, bo nie chcę się spóźniać już w pierwszym tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz