— Zrobię wszystko, żebyś zmieniła zdanie! — wrzasnął, a ja usłyszałam, wręcz doskonale, jakby każde słowo miało wypalić się w mojej głowie. Zadrżałam, a z moich oczu chyba popłynęło jeszcze więcej łez.
Zwolniłam krok, już nie biegłam, jednak dalej utrzymywałam dosyć żwawe tempo. W końcu kto wie, może zaczął za mną podążać? Po jego słowach wszystko było możliwe... Opuściłam wzrok. Brawo Wando, chciałaś dobrze, a teraz na głowie masz stukniętego psychopatę, który dosłownie zrobi wszystko, by podbić twoje serce. Może Foma miał rację, gdy mówił, że lepiej żebym nie pchała się ze swoimi długimi rzęsami do każdego chłopaka, bo i tak złamię pewnie nie jedno serce? I oto jestem, już z jednym chłopakiem na swoim liczniku, a dopiero mam piętnaście lat. O zgrozo!
I wtedy pojawił się kolejny. Kolejny pieprzony mężczyzna, a tych już na dzisiaj miałam dosyć. Wpadł na mnie. Lub ja na niego, patrząc na to, że to moje oczy skierowane były w stronę ziemi.
– Kurwa, czy dzisiaj każdy chłopak, którego spotykam, musi mnie zirytować?! – krzyknęłam z dalej mokrymi oczami, tupiąc nogą i podnosząc wzrok do góry.
Czarne włosy. Okulary. Zielone oczy...
Oh. OH.
– I w dodatku musisz być to ty?! – wydarłam się, pewnie płosząc wszystkie ptaki, które zostały lub już wróciły w te okolice. Jebany Dexter. Na cesarza, jaką krzywdę wyrządziłam niebiosom?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz