poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Reski, CD Vene

Posłałem jej pytające spojrzenie, nieco mnie zaskoczyła swoją końcową wypowiedzią. Zapytała, czy coś się stało. Pokręciłem głową, przy czym uśmiechnąłem się pod nosem. Bardziej jednak byłbym zdziwiony, kiedy stwierdziła, że go nie kocha. Sprawa oczywista, nawet dla mnie. Rodzeństwo jest od tego, żeby ich "kosiać". Czasem trochę denerwuje, ale to nic takiego.
– Moja siostra sprowadzała do domu złom. Ledwo się mieściliśmy, a ona jeszcze przynosiła kawały żelastwa, niedobitki z fabryk. Chodnik w korytarzu już nie był biały, a czarny od smoły i oleju silnikowego, którym zdążyła się ubrudzić. Często podenerwowany patrzyłem na to, jak wraca ze swoich wypraw, a potem jak gdyby nigdy nic siada z nami do stołu. Czyścioszkiem raczej nie byłem, ale ona to już przesadzała. – Zaśmiałem się, wspominając jak pewnego razu przyszła do domu cała mokra. Przyniosłem jej ręcznik. Otuliłem nim jej skromną osóbkę, ale jak na złość, swe czarne rączki wytarła w moją nową koszulkę. – Kiedyś zapytałem, gdzie to chowa i co zamierza z tym zrobić. Złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą. „Podaruję mamie samochód!”, powiedziała i otworzyła drzwi garażu. Był nam niepotrzebny, więc wrzucaliśmy tam wszystkie rzeczy, które mogły się przydać w przyszłości. Z szeroko otwartymi oczami patrzyłem na to, jak odkrywa przede mną prototyp auta. Próbowałem sobie wyobrazić, jak te jej malutkie dłonie ściskają za porządny kawał metalu, a następnie przenoszą go z drugiego końca. Przy kolejnych razach, gdy wracała cała ubrudzona, nie przybiegałem do niej z krzykiem i ręcznikiem, ale wyciągałem rączki, chcąc uścisnąć swą młodszą siostrzyczkę, która tak naprawdę w domu pracowała ciężej niż ja.
Wiedziałem, że na moją twarz mimowolnie wdzierają się rumieńce i w porównaniu do Vene, nie miałem przy sobie szalika o tak dzikim kolorze, który mógłby ich schować lub odwrócić od nich uwagę. Poklepałem się dłońmi o poliki.
– Nawet w środku jest zimno! – Może uda mi się to zwalić na temperaturę, może...
– Znalazłeś już coś?
Właściwie przeczesałem już większość haczyków, półeczek i złapałem za kilka całkiem przyzwoitych sztuk. Już wyprostowany przybliżyłem się do dziewczyny, podsuwając jej swoje znaleziska. Znalazłem cztery. Jedna miała ładny napis „Atlanta”, na tle znajdowały się różne ujęcia głównego rynku. Dwie przedstawiały jakieś budynki, nie potrafiłem ich nazwać i stwierdzić, czym dokładniej były, ale mnie przypadły do gustu.
– A ta? – zapytała, próbując odkopać z moich rąk ostatnią przeze mnie wypatrzoną.
– Kopalnia – odparłem. Wycieczka z Heather po mieście do czegoś się przydała i wiedziałem, że to nie jest ta pocztówka, która losowo trafiła do sprzedaży. – A ty? Znalazłaś coś ciekawego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis