Wziąłem głęboki oddech, rozglądając się po pomieszczeniu. Ile ona ma lat? O kurde, nad tym się nie zastanawiałem, bo cyferki niezbyt mnie interesowały. Była młodsza i to się liczyło. Wysil się i pomyśl trochę, z pewnością kiedyś mówiła, ile już chodzi po tym świecie.
– Czy daje mi w kość? – Postanowiłem złapać się drugiego pytania, zanim znajdę odpowiedź na pierwszą. – Całe szczęście teraz już nie, ale wcześniej... Wcześniej to szkoda gadać. Na początku była całkiem urocza, ponieważ ciągle do mnie lgnęła jak ćma do światła i czułem się jak super brat, ale zaczęło to mi przeszkadzać. Nie chciała dać mi spokoju, a to, że już mnie tak bardzo nie obchodzi, motywował ją do działania. Straszyła mi kolegów, niszczyła mi rzeczy i oczywiście starała się udowodnić, że jest ode mnie lepsza. Kłótnie? Całe szczęście, że mama zawsze była w domu. W innym wypadku musielibyśmy zamieszkać pod mostem. – Uśmiechnąłem się niezbyt szeroko pod sam koniec swojej wypowiedzi. "Norma wśród rodzeństwa", co? – Urozmaicenie rutyny, nie było monotonności, a każdy kolejny dzień bardzo różnił się od poprzedniego. Poprzez konflikt było mi znacznie łatwiej poznać racje i poglądy mojej siostry, niż w sposób, kiedy powiedziałaby mi je wprost. Wiem, co mówię!
– Przez krzyki i szarpaniny, co?
– To chyba moje mocne strony, więc...
Zaśmiałem się nerwowo, choć przyznać musiałem, że coraz lepiej nad sobą panuję. Chyba, gdybym komuś zrobił krzywdę, to nie miałbym życia w tej szkole. Spojrzałem na nią, wyglądało na to, że nie bardzo wiedziała jak na to zareagować.
– Czternaście – rzuciłem krótko.
– Czternaście?
– Czternaście. – Pokiwałem głową, pewnie patrząc prosto w jej oczy. – Rozalia jest młodsza ode mnie o pięć lat, więc ma czternaście lat.
– A, rozumiem.
Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, do czasu, kiedy zaczęło mi się ziewać. Ręką szybko przysłoniłem usta, by przypadkiem nie połknąć Vene. Złapała za talerz i odniosła go, żeby ktoś mógł go zaraz umyć.
– Widzę, że moje towarzystwo kogoś nudzi.
– Nieprawda! Po prostu... Lubię dużo spać, a wizyta w bibliotece była bardziej męcząca, niż mi się zdawało. – Wstałem od stołu. – Ech, przepraszam. Dziś dość wcześnie wstałem, a tyle energii nie bierze się znikąd... Będziesz wracała do pokoju? Może cię podprowadzić?
Pokręciła głową, mówiąc, że ma coś jeszcze do załatwienia i mogę iść prosto do siebie. Przeczesałem palcami włosy, wypuszczając z płuc sporą ilość powietrza. Nie wiedziałem, co zrobić. Udzieliła mi zgody, bym nie zważając na nią, zajął się własnymi sprawami. No trudno, "Cześć!" powiedziałem, uśmiechając się do niej na pożegnanie, po czym wyszedłem ze stołówki.
~~~
Przystanąłem przy drzwiach, wytrzepując dokładnie buty ze śniegu. Poprawiłem jeszcze trzymaną w ręku reklamówkę i pociągnąłem za klamkę. Gdybym postanowił wejść do budynku w tym momencie, prawdopodobnie odrzuciłbym do tyłu znaną mi mordkę. Rozpromieniałem calutki, widząc, jak Vene poprawia swój szalik i powoli podnosi głowę do góry.
– Dzień dobry, miło mi panią zobaczyć po tak długiej przerwie! – Zaśmiałem się. – Wybierasz się na spacer?
– Coś w ten deseń. Może chciałbyś mi potowarzyszyć? Chociaż nie, dopiero wracasz z... zakupów? Pewnie chcesz odpocząć... – powiedziała, próbując mnie wyminąć.
– Już próbujesz mnie zbyć, to niemiłe! – Złapałem ją w ostatnim momencie za nadgarstek. Mało brakowało, a pobiegłaby już hen daleko. – Nie zmarzłem jeszcze na tyle, by jak najszybciej uciekać do pokoju.
Chwilę później dumnie kroczyłem u boku dziewczyny, nie będąc zupełnie świadomy, dokąd właściwie zmierzamy. Nie przeszkadzało mi to, w końcu znów mogłem nawiązać z nią kontakt. No, raczej przez najbliższy czas nie dam jej spokoju. Nowe osoby w szkole chyba mnie stresują...
– Cieszę się, że znów będziemy razem w klasie – zacząłem, chcąc przerwać ciszę.
– O, czyli twoje pierwsze marzenie się spełniło, co?
– Na farcie, ale tak! Tak właściwie się zastanawiam... Wtedy zapomniałem zapytać... A ty? Jakie masz marzenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz