piątek, 11 sierpnia 2017

Od Leo, CD Heather

— Tato, będzie wszystko dobrze — powtórzyłem po raz kolejny i poprawiłem siostrę w ramionach. Oczywiście, mały Leoś idzie do nowej szkoły to trzeba zrobić z tego wydarzenie wagi plemiennej i zjazd rodzinny. Rozumiem, ojciec, może matka, ale żeby jeszcze trzy siostry, ciotka i bliska przyjaciółka matki to już lekka przesada. Jakby chociaż jeszcze się jakoś zachowywali, ale nie, oni musieli debatować na cały regulator na temat kwiatków, drzew, koloru ściany czy nawet ciotki Berthy. Do tego tato szedł obok mnie, co chwila podlatując kilka kroków i wskazując wszystko paluchem niczym stuprocentowy przedszkolak. Jedynie mama zachowała jakąkolwiek porządną postawę, a nawet patrzyła z dezaprobatą na trzy swoje córki, które były dokładnie jej odzwierciedleniem. Ta, którą trzymałem nazywa się Deborah, druga - Claudia siedziała w swojej zmniejszonej formie na mojej głowie i ciągnęła mnie za uszy, a trzecia - Savannah trzymała moją nogę w bezlitosnym uścisku, śmiejąc się głośno. Ah te wspaniałe trojaczki.
Zauważyłem dziewczynę, która wyglądała, jakby na kogoś czekała. O bogowie, czyżby czekała na mnie? W sumie, sądząc po jej spojrzeniu, chyba zbytnio się nie pomyliłem. Zatrzymałem się parę kroków przed nią. Postawiłem Debby na ziemi, strząsnąłem Savi z nogi, Duśkę wsadziłem na ramię taty. Oczywiście, nie obyło się bez pisków i krzyków.
— Okej, dalej dam sobie radę sam — zaśmiałem się i przytuliłem po kolei mamę, jej przyjaciółkę, ciotkę, a na końcu ścisnąłem dłoń tacie.
— Zostaniemy, aż wszystkie nie pozałatwiasz — stwierdził tato, jakby to była oczywistość.
— Nie musicie…
— Zostaniemy — powtórzył, a ja ledwo powstrzymałem westchnięcie, gdyż wiedziałem, że nie warto się z nim kłócić. Cóż, jak przybycie do nowej szkoły to z rozmachem.
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w kierunku dziewczyny z szerokim uśmiechem na ustach. Chwyciłem jej dłoń i musnąłem ustami jej wierzch, jak kultura wymagała.
— Leonardo Resticieus — przedstawiłem się, starając się sprawić dobre wrażenie mimo rodzina, która niecierpliwie kłębiła się za moimi plecami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis