poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Od Nico, CD Alex

Dobra, czarny kuralet dla Alexa. Szybkim krokiem ruszyłem do pokoju samorządu (boże, żeby tylko nie rozwalił całego pokoju, bo zostawianie chłopaka samego nawet na te kilka minut było chyba nie najlepszym pomysłem) po nowy tablet dla pierwszoroczniaka. Otworzyłem powoli drzwi do pomieszczenia, jakby obawiając się, że na moją twarz wyskoczy czy to podirytowany Dexter z pazurami, czy roztrzęsiona Heather z zębiskami. A może James ze swoimi magicznymi iskierkami? Pal licho, bo na moje szczęście nie wyskoczył nikt. Pokój o dziwo był pusty, brakowało w nim tylko tych charakterystycznych suchych roślinek co na pustyniach. Wzruszyłem ramionami. No cóż, dla mnie tylko lepiej. Chwyciłem za czarny kuralet i rozejrzałem się jeszcze chwilkę po pokoju. Powinni tu trochę ogarnąć, na biurku blondynki papiery walały się dosłownie wszędzie, co zdecydowanie typowe nie było. Hm. Szczerze przyznając, było to troszkę irytujące. Ale tylko troszkę. Podszedłem do stolika i sprawnie poukładałem dokumenty w kupki. Uśmiechnąłem się pod nosem. Od razu przyjemniej, zdecydowanie. Odwróciłem się na pięcie i wymaszerowałem z pokoju.
Otworzyłem drzwi od swojego, po czym powitał mnie widok nowego pierwszorocznaka chowającego jakieś pudełko pod łóżko... No cóż, nie moja sprawa.
– O, już wróciłeś? – zapytał.
Wzruszyłem ramionami.
– Na to wygląda. Ty chciałeś czarną, prawda? Dwie łyżeczki cukru? – zapytałem, kładąc na łóżku chłopaka jego tablet. – Nie chcesz czegoś nowego? Może jakaś czerwona? Biała?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis