— Przeprosiny przyjęte, nie masz się czym martwić. A teraz jeśli pozwolisz, udam się na lekcje, bo nie chcę się spóźniać już w pierwszym tygodniu.
Czyli jednak nie ma mi za złe. Jak bardzo prawdopodobne jest, że nie kłamie, żeby tylko podnieść mnie na duchu? O ile można to tak nazwać. Miałem wrażenie, że mimo wszystko gdzieś głęboko jest zła i nie ma zamiaru mi wybaczać. Jednak... Skoro już to zrobiła, to czy nie powinienem tego wykorzystać? Kyozuo, jak zwykle, bazujesz na doświadczeniach z wszystkimi innymi dziewczynami. Tylko, że tamte były płytkie. Puste, nijakie, łatwe. Zero satysfakcji z wygranej, kiedy nie trzeba było w ogóle podejmować walki. Panienki były jedynie przyjemnością, która biegała po dworze, czekając na złapanie.
Teraz trzeba Wandzie odpowiedzieć i przy okazji nie zrobić z siebie debila.
— A bo wiesz — wykrztusiłem z siebie — ja mogę ci zanieść plecak...
Tamten błysk w oku. Byłem pewny, że chciała się roześmiać. Znowu była lepsza, znowu przejmowała nade mną kontrolę.
— Spóźnisz się na swoje zajęcia — odpowiedziała, ostatecznie zachowując kulturę. Mogła się zaśmiać, mogła zacząć ze mnie drwić. Nie wykorzystała tego. Jest... i d e a l n a.
— To... nie szkodzi — powiedziałem, czując, jak język powoli się plącze. Wanda tylko cicho przytaknęła, jakby zmęczona moim zachowaniem. Nie chciała się kłócić? Przejąłem od niej torbę, a ona wskazała drogę do klasy. Szliśmy w milczeniu, ale zdecydowanie mi to odpowiadało. Pomilczeć sobie z Wandą. Miłe wspomnienie, zapiszę w dzienniku. Nie mam dziennika. Ah. Dałbym sobie uszka oberwać, że byłem cały czerwony, a ogon odmawiał posłuszeństwa. Zatrzymaliśmy się przed odpowiednimi drzwiami. Dziewczyna chwyciła torbę i miała już wejść do środka.
— A bo, wiesz... — wydukałem — spotkajmy się. Nad stawkiem, o osiemnastej, po lekcjach! — dokończyłem, już głośniej i bardziej zdecydowanym tonem. Szybko odszedłem, starając się nie spoglądać w tył, żeby nie zauważyła buraka, zamiast twarzy. Zbiegłem po schodach i oparłem się o ścianę. Tu mnie nie zobaczy, mogę odreagować. Przyjdziesz, Wando?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz