czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Jaśmina, CD Mińsk, wszyscy

Było głośno, przeraźliwie głośno. Na początku chciałam to zignorować i próbować zasnąć dalej, ale wypowiedź okraszona dużą ilością przekleństw skutecznie odgoniła sen. Ociągając się, wyszłam na korytarz by sprawdzić, co to za zamieszanie się działo. Wszyscy powyłazili ze swoich pokojów akurat na kazanie dyrektora. Skrócona cisza nocna i przeszukanie. Cudownie. Nie żebym się martwiła, Wallie i Dropsik zarejestrowani, leków, alkoholu, zapalniczek czy czegokolwiek takiego nie miałam, ale jakoś mi się to nie uśmiechało.
Gdy nauczyciel w końcu przyszedł przeszukać rzeczy moje oraz Fintana, przysypiałam, ale starałam się nie zasypiać, póki belfer się kręcił obok. I wtedy serce mi zamarło. Mężczyzna wziął do rąk Vladdy’ego z podejrzliwą miną, jakby misiek krył w sobie co najmniej bombę atomową. Wcale niczego nie miałam. Wcale. Wcale nie miałam szalika, który żył i zdarzało się mu dać komuś w twarz, gdy był dla mnie niemiły albo z łapami przychodził. Wcale nie miałam żywego miśka, który też umiał przywalić, choć z mniejszym efektem, i klął tak, że niejeden marynarz by się zgorszył. Wcale, a wcale. Moje alter ego przetarło twarz dłonią, po czym pokręciło głową, mamrocząc coś o rzeczach, Eternumach, świętości. Natychmiast się rozbudziłam, spoglądając ze zgrozą na poczynania nauczyciela. Przez chwilę nic nie robił z przytulanką, potem ją obracał, jakby czegoś szukając, a gdy zaczął ściskać Vladdy’ego… Oberwał z rozmachem z pluszowej łapki.
– Gdzie ty mnie dotykasz, pierdolony zboczeńcu?! To, że nie możesz molestować uczniów, bo ci prawo zabrania i sami ci nie dają dupy, to kurwa nie oznacza, że możesz z łapami do przedmiotu rzekomo nieożywionego! Ale cię, cholero, zaskoczę, ode mnie w mordę możesz dostać, nie to co od tych dziwek z burdelu. Poza tym więcej delikatności od ciebie ma cholerny siedmioletni smarkacz z psychopatycznymi zapędami – wywarczał misiek na jednym wydechu, a mężczyzna patrzył na niego zbyt oszołomiony by cokolwiek powiedzieć. Naprawdę nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać, acz spóźniona, oburzona wypowiedź czerwonego nauczyciela sprawiła, że załamałam ręce. Misiek został skonfiskowany, a mnie czekała pogadanka z dyrektorem i belfer z nosem wycelowanym w sufit wyszedł z pokoju. Parsknęłam krótkim śmiechem, kręcąc głową. Cudownie.
– Dobranoc – rzuciłam osłupionemu Fintanowi i zaraz zakopałam się pod kołdrą. Trzeba się wyspać, trzeba z rana iść do dyrektora, trzeba odzyskać Vladdy’ego. Marny plan, ale zawsze jakiś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis