czwartek, 24 sierpnia 2017

Od Jaśmina, CD Heather

Pokiwałam głową, wysłuchawszy odpowiedzi dziewczyny.
– Gremlin by cię polubił – odpowiedziałam z enigmatycznym uśmiechem i zaśmiałam się cicho.
Porozmawiałyśmy jeszcze trochę, acz późna pora zmusiła nas do powrotu do akademiku. Oczywiście brat niezadowolony, że byłam z kimś innym, ale widok ciasta skutecznie poprawił mu humor. To był całkiem miły dzień.
~~~
Dropsik zniknął. Dropsik. Zniknął. W jednej chwili był, a w drugiej już go nie było. Oh, na wszystkie sukulenty tego świata. Wybiegłam z pokoju, rozglądając się po korytarzu w panice. Znaczy się, nie żebym się nie spodziewała, że królik nie wybierze się na jakąś eskapadę, ale teraz nie był najlepszy czas na jego małe wycieczki. Poza tym bałam się, że ktoś, coś, wszystko zrobi mu krzywdę. Poprawiłam Amigo, policzyłam do dziesięciu, modląc się, żebym nie zastała trupa i pobiegłam na poszukiwania. Biegałam, pytałam, prawie płakałam, gdy wszyscy mówili, że nic nie widzieli, że żaden króliczek nie kicał przed ich nosem.
Mój bieg zmienił się w powłóczenie nogami, gdy skierowałam się do ostatniego pokoju, gdzie nie sprawdzałam i nie pytałam. Zapukałam do pokoju samorządu z nadzieją, że którekolwiek widziało Dropsika albo jakimś cudem się u nich znalazł. Pozostawała jeszcze opcja, że jakoś wyszedł na zewnątrz, ale przed nią broniłam się nogami i rękami, acz parę czarnych wizji przedostało się do moich myśli. Dlatego gdy ktoś otworzył mi drzwi, brzmiałam płaczliwie jak małe, zagubione dziecko.
– Widziałaś mojego królika? – spytałam Heather, spoglądając na nią z nadzieją. Powstrzymywałam się przed chowaniem nosa w szaliczek i wodzeniem wzrokiem w poszukiwaniu kogoś. Dropsik, bądź żywy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis