czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Jaśmina, CD Aurelek

Pokiwałam głową w odpowiedzi. Herbata dobra, herbata ciepła, herbata leczy wszystko. No, prawie wszystko.
— Więc, gdzie się udajemy? — Uśmiechnęłam się szeroko i zrobiłam obrót, unosząc wysoko ręce.
— Do Pokoju Promienia! — zakomunikowałam głośno, po czym zaczęliśmy wspinaczkę na czwarte piętro akademika. Żwawym krokiem wspinałam się po schodkach, co jakiś czas zerkając na Aureliona, upewniając się, że nadążał. Wydawał się rozkojarzony, ale to mogło być tylko wrażenie. Moje alter ego wzruszyło ramionami i owinęło się w kokon z pomocą różowego kocyka. Dzięki, zrozumiałam przekaz i podzielam. Westchnąwszy cicho, przeskoczyłam ostatnie stopnie.
— Rozgość się — powiedziałam do chłopaka, otworzywszy drzwi i rzuciwszy okiem, czy Fintan przypadkiem nie przybył, ale samego współlokatora oraz jego bagażu nie widziałam. Zamiast tego zauważyłam, że Dropsik kręcił się po klatce, a Vladdy był na podłodze. Zacisnęłam delikatnie usta, podnosząc miśka. — Jaką chcesz herbatę? — spytałam, podchodząc do łóżka, na którym umieściłam maskotkę, i wyjęłam spod niego plecak. Jako że ten rok miałam spędzić w całkowitym nieogarze, absurdzie i na próbach pojęcia rzeczy, których nie chciałam rozumieć, to zabezpieczyłam się w zapas herbat, dwa kubki [te przyzwyczajenia...] i niewielki czajnik elektryczny. Pewnie śmiałby się, gdyby to zobaczył. Zamrugałam zaskoczona, gdy smok wyskoczył zza szalika i ułożył się wygodnie obok miśka. Pff, wygięłam usta w lekkim uśmiechu.
— Em… Masz może jaśminową? — Moje alter ego schowało się jeszcze bardziej, a ja znieruchomiałam, zaprzestając grzebania i zachichotałam pod nosem. Jaśmin, konwalia, narcyz. — Nie masz? — Aurelion brzmiał na zmieszanego, a ja zaraz pokręciłam głową.
— Mam, na szczęście mam, tylko że… — zaczęłam rozbawiona, ciesząc się, że głos mi nie zadrżał. — Ma… Bra… Rodzina nazywa mnie Jaśmin. To dość zabawne — Słowa nie mogły przejść mi przez gardło, więc wybrałam najwygodniejszą wersję. Oddychaj, Pelagonijo. Spokojnie. Wdech, wydech. Wdech, wydech.
Gdy niebieskowłosy miał w łapkach swoją jaśminową herbatę, a ja swoją biała, można powiedzieć, że się trochę ogarnęłam. Trochę, troszeczkę, ale zawsze coś.
 —Więc… Jeżeli możesz odpowiedzieć, co też się stało, że AWU ci się nie podoba? Wiem, że początek roku, niektóre rzeczy nie nastawiają zbyt pozytywnie, ale nie jest tak źle. — Uśmiechnęłam się delikatnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis