Poranek. Dopiero co wstałam, a już godziny wydawania śniadań biegły ku końcowi. Ubrałam się szybko w pierwsze lepsze ubrania, które wyciągnęłam z walizki i zaczęłam rozczesywać swoje długie, kruczoczarne włosy. Poszłam umyć zęby i trochę ogarnąć makijaż, w skutek czego rozmazał mi się cały tusz i nierówno położyłam szminkę. O, cholercia, ostatnie osiem minut!
Pobiegłam szybko do stołówki. Ludzi było już bardzo niewielu, a każdy, kto tu jeszcze siedział miał prawie pusty talerz. Najwidoczniej byłam ostatnią osobą, która przyszła tu na jedzenie. Podbiegłam do pani ze stołówki, która spojrzała niepewnie na zegarek. Zostały mi jeszcze całe cztery minuty, więc dumnie otrzymałam jadło, usiadłam i zaczęłam jeść moje płatki czekoladowe wraz z kanapką z serem i pomidorem, kiedy nagle do stołówki wbiegła jakaś strasznie wysoka dziewczyna o długich, blond włosach, które sięgały jej do pasa. Śledziłam czas, co chwilę nerwowo sprawdzając telefon i zobaczyłam, że zostały jej zaledwie dwie minuty, lecz po osobie wydającej jedzenie nie było ani widu, ani słychu. Pewnie po wydaniu mi płatek i kanapki pomyślała, że jestem ostatnią osobą, która tutaj zje, więc sobie poszła. Blondynka próbowała dokrzyczeć się o jakieś jedzenie, ale najwidoczniej nie miała już co na nie liczyć. Podeszłam do dziewczyny.
— Cześć, jestem Jane. Mogę Ci w czymś pomóc? — zapytałam. Spojrzała na mnie, z lekkim uśmiechem na ustach.
— Cześć. Jestem Rishima, miło mi Cię poznać. Zaspałam na śniadanie, ale miałam jeszcze cichą nadzieję, że coś zjem — odpowiedziała.
— Możesz zjeść moją kanapkę. Tutaj lepiej być przynajmniej 10 minut przed zamknięciem, bo później można nie dostać jedzenia. Tak w ogóle, to jesteś tutaj chyba nowa, co nie? Chciałabyś może przejść się nad altankę w lasku? Słyszałam, że jest tam przepięknie — powiedziałam ciepło, trochę dziwiąc się swoją otwartością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz