Dobra, dziewczyna wyglądało zdecydowanie nieziemsko, a szlachetne rysy jej twarzy w połączeniu z delikatnymi, lśniącymi skrzydłami wyraźne wskazywały, skąd pochodzi. Jedna z moich brwi mimowolnie powędrowała do góry, a na usta wkradł się uśmiech. Zdecydowanie mogłem zaliczyć ją do tych bardziej interesujących przypadków.
– Dzień dobry, jak widać i niezmiernie się z tego cieszę – powiedziałem, nie kryjąc rozbawienia w moim głosie. – Proponuję zawinąć się od razu do środka, zanim pani warkocze skończą już do reszty oblepione śniegiem. – Odebrałem dziewczynie walizkę, kierując Edlin do akademika. Już po chwili znajdowaliśmy się w końcu w ciepłym pomieszczeniu, cudownie, właśnie tego mi brakowało. Szybko oprowadziłem dziewczynę, informując ją o podstawowych rzeczach, typu godzinach wydawania posiłków, planie lekcji, współlokatorach i tak dalej. A na koniec dodałem jeszcze, że wszystko może znaleźć w kuralecie.
– Także, mundurek w dwóch wersjach, zimowej i letniej, czeka już na ciebie w pokoju. Karta atlancka tak samo, a jakbyś miała jakiekolwiek pytania wystarczy rozejrzeć się za mną, Dexterem, Nico albo Heather. Wszyscy będą wiedzieli o co chodzi – dodałem. – Także, masz póki co jakieś pytania? – powiedziałem, nie przejmując się faktem, że przeszliśmy na "ty". Zresztą, pewnie jak większość ludzi stąd i tak była ode mnie młodsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz