niedziela, 6 sierpnia 2017

Od Jamesa, CD Aurelion

– T-ak...? – mruknął chłopak, odsuwając się nieco. – To znaczy, tak, to ja, mam się tutaj uczyć – powiedział po chwili, nie całkiem pewnym tonem, jakby próbując zatrzeć poprzednie wrażenie, jakiekolwiek by ono nie było. Wyrwał swoją dłoń, mocniej chwytając rączkę walizki. Dobra, więc i tutaj pomoc raczej byłaby niemile widziana
– Może wejdźmy do środka, tam jest cieplej – zaproponowałem, oddychając z ulgą, gdy chłopak stopniowo zaczął się rozluźniać. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że bycie nowym mogło nieco namieszać w głowie, stres swoje robił, a spinanie się przy osobie, która miała ci pomóc i do wszystkiego wprowadzić, nie zaliczało się do najlepszych możliwych rozwiązać. 
– Więc ty masz mnie wprowadzić, James? – wydusił w końcu z siebie.
– Tak. – Skinąłem w kierunku chłopaka głową, wchodząc do środka budynku. – Mam ciebie wprowadzić w podstawy ogarniania tutaj, ale oprócz mnie w Samorządzie jest jeszcze Dexter, Heather i Nico. Możesz kogokolwiek podpytać o ludzi, zawsze chętnie pomożemy i tak dalej. Dexter mieszka w pokoju Ciszy, ja z Heat w pokoju samorządu, a Nico w pokoju Odbicia, jest twoim współlokatorem, tak swoją drogą, więc jakby co to wołaj – mówiłem nakręcony niczym najprawdziwsza katarynka. – Stołówka jest tutaj – machnąłem dłonią w kierunku szerokich, białych drzwi – polecam przychodzić wcześniej, z doświadczenia.
– Jedz... jedzenie jest straszne? – wydukał chłopak, na co wzruszyłem ramionami.
– Wiesz, raczej stołówkowe. Spęd bydła praktycznie, wszystko co najlepsze znika w ciągu pierwszych piętnastu minut, no, może po pół godzinie. Także polecam szybciej wstawać albo uśmiechnąć się do kogoś z samorządu, wynegocjowaliśmy kuchnię na użytek własny, ale jest na kluczyk. W każdym razie śniadania na stołówce wydawane są od szóstej do dziewiątej rano, potem obiad od dwunastej trzydzieści do czternastej, kolacja siedemnasta trzydzieści do dwudziestej. Korzystanie z funduszy zbieranych poza AWU jest niedozwolone, wszyscy startujemy z jednego pułapu materialnego. Dwa zestawy mundurków, letni i zimowy, czekają już na ciebie w szafie. Zwierzaki dozwolone jedynie dla osób, które mają zezwolenie od samorządu. Nie szlajamy się po nocach, bo po dwudziestej trzeciej trzydzieści nie masz żadnych szans, że bez członka samorządu dostaniesz się do środka akademika. Mińska nie wnerwiamy, bo i tak nic to nie da, to dyrektor. Jak zobaczysz jego sekretarkę to zwiewaj, najpewniej będzie chciała ciebie wykorzystać do jakiejś nudnej roboty. – Pokazałem chłopakowi kolejne piętra, przystając przed konkretnymi drzwiami i wymieniając kto gdzie mieszka. W końcu doszliśmy do jego pokoju. – Karta Atlancka powinna czekać na ciebie na łóżku, z kolei mam jeszcze niespodziankę. – Pstryknięciem przywołałem kuralety. – Kilka kolorów, sieć jest wszędzie, znajdziesz w środku poradnik studenta, plany lekcji, listy uczniów i nauczycieli i tak dalej, i tak dalej. Który kolorek? – Wskazałem na dostępne opcje. – Biały, beżowy, czarny, różowy, dziwno kolorkowy – wymieniłem. – Masz jakieś pytania? – dopytałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis