środa, 9 sierpnia 2017

Od Henia, CD Heather

Po wyjściu na zewnątrz, miałem ochotę jak najszybciej uciec w jakieś ciepłe miejsce i nie liczyło się w tym momencie to, gdzie miałbym się znaleźć. Nawet dom Baby Jagi wydawał się być rajem, a zanurzenie się w rozpalonych piecu – czymś o wiele lepszym niż raj. Logika pokrętna, bo pokrętna, ale zawsze logika. Kto przy takiej temperaturze i wichurze byłby w stanie myśleć? Nawet mi szło to kiepsko. I całe szczęście, że przed wyjazdem bliźniaki podkablowały mnie matce. Gdyby nie oni, pewnie wyszedłbym ze świnką w kieszeni, a ta kochana bidulka zamarzłaby na śmierć. Chociaż gdybym tak ją ciepło ubrał...
— Ouch, cześć — niemal burknąłem, gdy tuż przede mną pojawił się jakiś ktoś. Po głosie poznałem, że to dziewczyna, bo skroplone śnieżynki na okularach zasłaniały wszystko. Dosłownie wszystko. Zamyślony nawet nie zauważyłem, kiedy dotarłem na miejsce. Wyciągnięta w moim kierunku dłoń Heather także by mi umknęła, gdyby nie to, że przetarłem koślawo szkła rękawiczką. Z charakterystyczną tylko dla mnie niepewnością i pewnego rodzaju sceptycyzmem podałem jej dłoń. Cholera, jak powinienem się teraz zachować? Co odpowiedzieć? Potrząsnąć? Ścisnąć? Zażartować luzacko? Poczułem, jak rumieniec na mojej facjacie się powiększa i tym razem nie była to zasługa minusowej temperatury. Zacisnąłem usta w wąską linię, przetarłem drugie szkiełko okularów i popędziłem w stronę drzwi do akademii. A obiecywałem sobie, że tym razem nie zrobię z siebie idioty na wstępie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis