Henio przetarł rękawem płaszcza szkła, nawet na mnie nie patrząc. Skinął głową, w trakcie mojego monologu, tyle dobrego.
— Nie, jest okej. Raczej nadążam — mruknął cicho. — Więc macie tu duchy i inne takie, tak? — dodał po chwili, drapiąc się po głowie. Odpowiedziałam szybkim skinięciem głowy, poszerzając uśmiech.
— Jest okej, naprawdę — zapewniłam go. — Większość ludzi po prostu dycha sobie, próbując przetrwać dzień za dniem. Nauka, sprawdziany, kartkówki — wymieniłam, wyliczając przy użyciu palców. — Odpytki, nadmiar kofeiny, kiepskie jedzenie w stołówce...
— Dobra, dobra — parsknął chłopak, mrugając i czerwieniąc się lekko. — Chyba zrozumiałem.
— Nie, to serio nie jest nic strasznego ani bardzo ogarniętego. — Wzruszyłam ramionami. — Ostatecznie, z ciekawszych nowości, to zbliżają nam się wybory samorządu. Oprócz tego Hera, przewodnicząca kółka dziennikarskiego, będzie organizować parapetówę, czuj się od razu zaproszony. — Przeszliśmy dalej. Wyjaśniłam mniej-więcej jak wyglądają u nas lekcje, dlaczego nie powinien podpadać Vinowi, kim jest Hera i dlaczego jej nie wnerwiamy, jak to jest z podziałem klas, planami wycieczek, Karta Atlancka czeka na Henia w pokoju, podobnie jak dwa kompletny mundurków, letni i zimowy i tak dalej, i tak dalej. Czyli wyjaśnień pakiet standard. Stanęliśmy w końcu przed pokojem chłopaka.
— Dobra, jeżeli miałbyś jakiekolwiek pytania, to szukaj mnie, Jamesa, Dextera albo Nico. A jeżeli którykolwiek z nich cię zleje, to szepnij słówko, zdzielę ich po głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz