poniedziałek, 31 lipca 2017

Od Hannah, CD Heather

Ukucnęłam na ziemi, żeby pogłaskać kota. Nie mam pojęcia skąd on się tam wziął, ale w każdym razie był milutki. Coś zaszeleściło w krzakach. Kot najeżył się, a następnie uciekł. Westchnęłam głęboko i znów wstałam. Znajdowałam się przed Atlancką Uczelnią Wyższą, w której bardzo niedługo miałam zacząć lekcje. Czekałam... Nawet nie wiem na co. Podobno ktoś z samorządu miał się zjawić i mi wszystko wyjaśnić, ale póki co nikogo nie było widać. Obserwowałam dziewczynę, która pośpiesznie poprawiała włosy, wychodząc z budynku. Szła prosto na mnie. Aż do ostatniej chwili liczyłam, że mnie zauważyła. Najwyraźniej jednak tak nie było. Weszła we mnie, a ja stałam jak wryta wlepiając w nią chamsko wzrok.
— Uhm, przepraszam, nie zauważyłam cię, moja wi... — urwała i przyjrzała mi się wyraźnie, a następnie uśmiechnęła się promiennie. — Pewnie jesteś Hannah? Miło mi cię poznać, Heather, mam wprowadzić się do akademika.
Więc Heather. Szczerze muszę się przyznać, że w ostatnich paru sekundach po kryjomu modliłam się, że może jednak i o mnie zapomnieli. Niestety. Zamrugałam parokrotnie, żeby być pewna, że doskonale widzę wysoką postać. Mierzyła sobie pewnie parę centymetrów ponad metr siedemdziesiąt (co przy moich 167 wyglądało dość słabo) i była ładną blondynką. 
— Cześć... Umh. Tak, jestem Hannah, także miło mi Cię poznać... — Zdobyłam się na lekki uśmiech i nerwowo poprawiłam włosy na szyi. Szeroki uśmiech nie schodził z ślicznej twarzy Heather. Powoli skierowała się do budynku, a ja po chwili wahania zdobyłam się na pójście za nią.
Założę się, że będę przez następne parę tygodni chodziła po akademiku jak idiotka z rozrysowaną przez siebie mapką. 
Podążyłam za Heather szybkim krokiem, żeby ją dogonić, co zajęło mi chwilę, ponieważ dziewczyna sadziła wielkie kroki. Po jakimś czasie zaczęła opowiadać. Pokazała mi różne obiekty w budynku.

— Dziękuję, myślę, że już wszystko z grubsza rozumiem. — T tak będę chodziła z mapą. Na wszelki wypadek. 
— Jakbyś czegoś potrzebowała to zawsze możesz się do kogoś zgłosić o pomoc — rzuciła na odchodne, skręcając w inny korytarz, przez co straciłam ją z oczu. 
Zrezygnowana ruszyłam w kierunku swojego pokoju, mając tylko nadzieję, że nie dojdę w jakieś inne miejsce.
<Heather?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis