– Nie spodziewałem się gości, a pukanie do drzwi mnie rozkojarzyło i szklanki wypadły mi z łap. – Przeszliśmy do salonu, swobodnie rozgaszczając się. Zdecydowanie, wszystko było... swojskie. Przytulne, mimo typowo kawalerskiego ogaru, wszędzie walających się kartonów oraz zwyczajnego, codziennego brudu, mimo wszystko było ciekawie. Szybko uwinęliśmy się z robieniem herbaty, choć z tej strony mogło wyglądać to zdecydowanie dziwnie. Ja obserwowałam jego, on obserwował mnie, a oboje byliśmy niepewni tego, jak powinno się w tej sytuacji zachować. W myślach błagałam Reskę o natychmiastowy powrót. Chłopaka znałam zdecydowanie mało, ale już utożsamiałam go z synonimem rozładowywania wszelkiego napięcia za pomocą uśmiechu.
– Uważaj trochę! – burknął rysiołak w stronę wchodzącego do pokoju Reski. – Mało brakowało, a bym cię poparzył.
– Uważaj trochę! – burknął rysiołak w stronę wchodzącego do pokoju Reski. – Mało brakowało, a bym cię poparzył.
– Przepraszam, przepraszam – odpowiedział chłopak, biorąc do ręki tacę.
– Och, szkoda, że taki idiota z ciebie. Jakim cudem jeszcze nie wyleciałeś ze szkoły?! – Powstrzymałam instynktowną chęć roześmiania się. Ryś swobodnie zaczął narzekać na chłopaka, upominając go łagodnie.
– No, a potem się dziwi, że mam niską samoocenę i zaczynam się denerwować, kiedy mi nic nie wychodzi – szepnął do mnie chłopak. Położyłam na stół cukier, cytrynę i łyżki.
– Mógłbyś nam pokazać coś ciekawego. Nazwałem cię specem, więc to tak trochę zobowiązuje.
– Mój telewizor wybuchł, nie widzisz? – Wskazał na "magiczne pudełko". – Bezużyteczne badziewie, nawet reklamacji nie mogę złożyć.
– Jestem prawie pewny, że to pan go sobie wybuchnął... – wymamrotał Reska pod nosem. – Opracował pan coś nowego?
– Aktualnie pracuje nad bombowymi zwierzątkami. Kiedy rodzicom zacznie się nudzić, wystrzelą proszek usypiający bądź dym trujący, chociaż mogą też wysadzić bachora w powietrze.
– Hah, to trochę brutalne, nie sądzi pan?
– I ty się z nim zadajesz? – zapytał mało dyskretnie Heather na uszko.
– Co ja panu poradzę – westchnęłam teatralnie, puszczając oko w kierunku rozbawionego całą sytuacją Reski. – Dobrze mieć jednego wrażliwca na stanie, przynajmniej mamy pewność, że reszta szkoły nie wykończy za szybko "Świeżego Mięska". Skąd pan zna Reskę? – spytałam. – Albo skąd Reska zna pana?
– Co ja panu poradzę – westchnęłam teatralnie, puszczając oko w kierunku rozbawionego całą sytuacją Reski. – Dobrze mieć jednego wrażliwca na stanie, przynajmniej mamy pewność, że reszta szkoły nie wykończy za szybko "Świeżego Mięska". Skąd pan zna Reskę? – spytałam. – Albo skąd Reska zna pana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz