wtorek, 22 sierpnia 2017

Od Hanabi, CD Vene

Przedstawiła się. Vene. Ładne imię, chyba gdzieś je wcześniej słyszałam. Ona sama wyższa ode mnie o może kilka centymetrów, nieznaczna różnica. I dobrze, bo widziałam już kogoś o głowę niższego. Co innego, jeśli ktoś jest o głowę wyższy. Wtedy to jest po prostu urocze i można się przytulać.
— Przy okazji zwykłe zakupy, zwiedzanie czy jeszcze co innego? — zapytała po może minucie spaceru. Nie za szybko, nie za wolno, w sam raz, żeby się nie zmęczyć i mieć siłę na obejście całego targu i wszystkiego dookoła.
— Chciałabym znaleźć księgarnię lub coś podobnego. Ewentualnie pochodzić, pozwiedzać, potem postawię jakieś ciastko i kawę albo herbatę, co wolisz — odpowiedziałam, rozglądając się. Ładna okolica, bardzo ładna, aż szkoda, że zapewne nie zapamiętam jeszcze drogi. Jeśli dobrze kojarzę, Vene jest w klasie wyżej, więc pewnie i w mieście była wiele razy. Albo przynajmniej na tyle, żeby zapamiętać trasę.

Nie rozmawiałyśmy za dużo, Vene zdecydowanie pokazywała, że nie ma zamiaru się nikomu z niczego zwierzać. Prawie całą drogę przeszyłyśmy w może dziesięć minut. A może blisko było nam do godziny, ale byłam zbyt zajęta czymś innym, niż liczeniem czasu?
Weszłyśmy na targ.
— Strasznie... — szepnęłam, bardziej do siebie, aniżeli do niej, spoglądając na pierwsze stragany. Nietoperze, fiolki, o rany. Nie tego się spodziewałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis