wtorek, 29 sierpnia 2017

Od Aureliona, CD Jaśmin

Będąc z dziewczyną, nie byłem w stanie powstrzymać tańczącego na ustach uśmiechu. Nie wiem dlaczego. Czy dziewczyna roztaczała wokół siebie swego rodzaju aurę? Czy może po prostu na tyle ją polubiłem, by być w stanie uśmiechać się nawet z najmniejszej drobnostki? "Polubiłem" to duże słowo, ale tak właśnie się czułem, jakbym nie był po pierwszej herbacie kiedykolwiek z obcą osobą, ale pierwszej, która zapowiadała cały dzień spędzony z dobrą znajomą. 
Zaśmiałem się.
— Klub ogrodniczy brzmi dobrze. Może bym dołączył, gdyby istniał, rośliny to cudowne istnienia. — Poprawiłem się w miejscu i zacząłem trzeć łapą o łapę. Mrówki. Wszędzie na nogach, drepczące, łażące, łaskoczące, denerwujące. Chciałem wyjść, ale nie powinienem. Nie teraz. Teraz siedzę i rozmawiam z bardzo miłą, urokliwą dziewczyną, a nie wspinam się po drzewach. 
 Chcąc chociaż trochę uspokoić niemożliwie rozbiegany tyłek, wstałem i zacząłem chodzić w miejscu, machać łapami, zaciągać palce. Pel wpatrywała się we mnie ze zdziwieniem i lekkim rozbawieniem. Nie dziwiłem się. Nieczęsto widzi się kogoś takiego, robiącego coś takiego. 
— Możemy wyjść? Chociaż na korytarz i pochodzić, proszę. Nie lubię siedzieć w miejscu — poprosiłem błagalnym tonem. Ogon niespokojnie zamiótł podłogę, drgnął, podleciał do góry. Ku mojej radości, delikatnie skinęła głową, a na jej twarzy zagościła ulga. 
Mijaliśmy drzwi, innych ludzi. Kotołaki, jeleniołaki czy inne stworzenia zwierzęco podobne. Tyle istot, każda z odmiennym "Darem". Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie jestem taki wyjątkowy. Jestem pośród swoich.
— Wiesz, jeśli chcesz, możemy w przyszłym roku spróbować z klubem ogrodniczym. Z chęcią bym ci pomógł, bo brzmi to lepiej niż spędzanie czasu ze strasznym Dexterem. Jego nos jest dziwny, wygląda, jakby miał ci nim zaraz wydłubać oczy, szczególnie jak się nad tobą nachyli. Wiesz, do tego w kolejnym roku będzie więcej ludzi i na pewno znajdzie się ktoś, kto kocha roślinki. — Słowa padały szybko. Za szybko, na krótkich wdechach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis