wtorek, 29 sierpnia 2017

Od Aureliona, CD Alex

Słowa. Dziwne, nietypowe, brzmiące, jakby bardziej miały skłaniać do obrażenia się na chłopaka na amen, aniżeli wybaczenia mu, ale mimo wszystko poczułem ciepło na sercu. Powoli rozlewające się i otulające je. Do tego wieść o butach. Butach, na moje łapy. On naprawdę je znalazł, postarał się, dobił do kogoś. W końcu będę mógł je ukrywać przed wzrokiem ciekawskich. Położyłem truskawki między nami, a sam ułożyłem się na boku, by mieć widok na leżącego chłopaka. Może zbyt agresywnie go potraktowałem? Źle oceniłem, to z pewnością. Zagalopowałem się i nawet jeśli niczego nie powiedziałem mu prosto w twarz, to było mi po prostu głupio. 
— Oczywiście, że tak. —  Uśmiechnąłem się delikatnie do chłopaka i przysunąłem pudełko w jego stronę. Niech je ile wlezie, nie lubię zagarniać wszystkiego dla siebie. Białowłosy także się uśmiechnął i sięgnął po jeszcze jeden owoc. — Ja też przepraszam, przegiąłem wtedy. Co jak co, ale przemoc nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, a ja uderzyłem cię z taką łatwością. To nieludzkie — wyszeptałem nieco słabiej. Cieszyłem się, że Heniek i Leo postanowili gdzieś uciec i akurat teraz chłopak zdecydował się na przyjście tu. Zamiotłem ogonem powietrze i przełożyłem go przez moje udo, gdzie jego kita znalazła się kilka centymetrów od brzucha towarzysza. Uśmiechał się w moją stronę. Nie był to ten firmowy, irytujący uśmieszek, a ten szczery, miły. 
— No, a co do Mińskiego, ma się czym pochwalić czy jego fifloczek jest mniejszy niż moje zaangażowanie w życie szkolne? —  Podparłem głowę na pięści, sięgając po truskawkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis