poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Aureliona, CD Jaśmin

Szybko przeanalizowałem słowa dziewczyny, a gdy już szykowałem odpowiedź, ta całkowicie zmieniła temat, zakopując poprzednią rozmowę, jak tego trupa, którego trzyma od kilku miesięcy w swojej garderobie. Uroczo...
Odstawiłem, pusty już, kubek na stolik obok. Herbata jak zawsze była smaczna. Trochę inaczej parzona, niż ja miałem w zwyczaju to robić, ale dobra. Kiedyś to ja muszę przygotować napar i zobaczyć jak będzie pasować jej moja wersja. Zerknąłem na Pel. Uśmiechała się delikatnie.
Była miła, zdawała się być bardzo eteryczna, oderwana od świata, jakby uciekała od twardej, nieprzyjemnej i chłodnej jak stal, rzeczywistości. Absolutnie ją rozumiałem, sam miałem ochotę pognać w jej ślady i marzyć o niebieskich migdałach, jak gdyby nigdy nic. 
— Zwierzaka nigdy nie miałem i mieć chyba nie będę, a poza tym teraz za bardzo mi nie potrzeba, w końcu sam nim trochę jestem — mówiłem z uśmiechem na twarzy. Sztywno i gęsto Aurelionie, gęsto. — Co do klubu, zdecydowałem się na alchemiczny. To bardzo absurdalne, patrząc na moją wiedzę w tej sferze, ale cóż, nic więcej mnie nie przekonało. — Poprawiłem się w miejscu i zerknąłem na filiżankę. — A ty? Dałbym sobie łapę uciąć, z wielką przyjemnością, oczywiście, że jesteś u Miłośników Zwierząt, ale czasem lepiej nie dawać swoich kończyn w zastaw. Więc jaka jest prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis