wtorek, 29 sierpnia 2017

Od Amadeusza, CD Heather

Posłałem w stronę młodej dziewczyny, zapewne uczennicy [no chyba, że to nauczycielka, z rasy wiedźma, która od lat się odmładza, w co szczerze wątpię, czy ktoś jeszcze tak robi?], promienny uśmiech, najmilszy, jaki mogłem z siebie w tej chwili wykrzesać. Lepiej zrobić dobre pierwsze wrażenie, zdziadziały nauczyciel, to ostatnia rzecz, którą chcą napotkać wychowankowie, wiem z doświadczenia. 
 — Byłbym naprawdę wdzięczny, gdybyśmy pierw ruszyli do pokoju. Co prawda, torby nie są ciężkie, ale boję się, że za chwilę pękną albo one, albo mój kręg — mruknąłem, nieco się prostując i poruszając zmęczonymi podróżą ramionami. Blondynka skinęła głową i ruszyła w stronę oddalonego budynku. Podążyłem za nią, niczym wytrenowany piesek. Zabawnie, nie powiem. 
Krótkie oprowadzenie po akademiku nauczycieli, zostawienie walizek, a następnie ruszenie w stronę Groty Mantykory, znanej również jako sekretariat. Wbrew pozorom nie jest to tylko pokój tortur dla uczniów, prywatnie sam robię pod siebie, gdy tylko usłyszę nazwę tego miejsca.
Papierkowa robota, sprawy oficjalne, czysto służbowe, bezsensowne gadanie mające na celu motywację i życzenie powodzenia w pracy, a potem wolność. Piękna, cudowna wolność.
W towarzystwie miłej, prawdopodobnie tylko na pokaz, nastolatki.
 — Czy zechce mnie pani dalej oprowadzić po Uczelni? Nie chce mieć potem problemów z odnalezieniem się i spóźnianiem na lekcje. — Kogo ja oszukiwałem, tak czy siak, będę przychodził piętnaście minut po dzwonku. Inaczej nie byłbym sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis