— Jak już mówiłam, szukałam Jane, bo ostatnio kłopoty są wszędzie tam, gdzie jest ona. A co do tego... Nie dotykaj mnie w ten sposób, chuju! — Uderzenie. Mocne, bolesne, uderzenie prosto w policzek. Co ona sobie myśli do cholery?! Zacisnąłem dłonie w pięści, a do tego zęby. Nie mogę jej oddać, jest dziewczyną, a z tego moja dupa w całości nie wyjdzie.
I do tego nazwała mnie chujem, z której tylko, kurwa, strony?! Ale oczywiście za nazwanie jej cipą dostałbym w twarz po raz drugi, a wszyscy zwyzywali by mnie za taką odzywkę do dziewczyny. Zajebiście.
— Co ty odwalasz?! Nic ci nie zrobiłem, chciałem być miły dla takiego krasnoluda, a ty mi się tak odpłacasz?! — warknąłem nadal zły. — Zresztą, nie ważne, chodź ze mną. — Złapałem dziewczynę za nadgarstek i zacząłem ciągnąć w stronę wyjścia ze szkoły. Zostało mi trochę ponad pół godziny, a odliczając czas, w którym dojdę do pokoju, zaledwie piętnaście minut. A różowowłosa? Potrzebuję kogoś kto grzecznie stanie i będzie stał. Może rozejrzy się czy ktoś nie idzie, bez tego się nie obejdzie.
— I o nic nie pytaj, błagam. — Zmrużyłem oczy kątem oka spoglądając na zdziwioną dziewczynę, a kawałek przed wyjściem ze szkoły zwolniłem tempa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz