– Wiesz – zaczął, a ja ponownie odwróciłam się w kierunku chłopaka z rękoma splecionymi na klatce piersiowej. Podniosłam brew, zastanawiając się, co tym razem wymyślił. – Moja twarz jest dużo lepsza od twojej. Wyglądasz naprawdę żałośnie. Obetnę ci kiedyś te warkoczyki.
Westchnęłam. Spodziewałam się czegoś na… wyższym poziomie niż używanie gróźb i zastraszanie? No cóż. W dodatku ten uśmieszek ”zwycięzcy” wymalowany na jego twarzy. Zdecydowanie przekonany był o swojej wymyślonej wygranej, jakbyśmy toczyli jakąś bitwę. Do pełnego szczęścia pewnie brakowało mu tylko złotego medalu czy puchary wypełnionego winem. Lub mlekiem. Co kto lubi. Parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową. Szkoda, że walka jeszcze dobrze się nie zaczęła, a on zdecydowanie lekceważył swojego przeciwnika.
Odchrząknęłam, wyprostowałam się, podnosząc przy tym nos i uśmiechnęłam się szeroko.
– Wanda Anastazja Przewalska, gdybyś był ciekawy. – Skinęłam chłopakowi głową, przedstawiając się. – A teraz przejdźmy do głównego tematu naszej rozmowy. Kompletnie nie wiem, co próbujesz osiągnąć poprzez tego typu groźby, ale, zaskoczę cię najpewniej – tu przerwałam na chwilę i pochyliłam się w jego stronę – nie działa to kompletnie. Nic a nic, null, zero, je suis vraiment désolé. – Wzruszyłam ramionami. – Chyba musisz postarać się bardziej, bo słowa nie działają. Rada na przyszłość, bo widzę, że stoisz tu całkiem samotnie. Nie w ten sposób nawiązuje się nowe znajomości – zakończyłam swoją wypowiedź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz