Po raz czwarty przeczytałam akapit i wyniosłam z niego tyle samo, co za pierwszym razem. Czyli nic. Z głośnym westchnięciem uderzyłam czołem o blat stołu i upuściłam książkę, która z cichym trzaskiem się zamknęła. Zastanawiałam się, dlaczego siedzę w bibliotece, skoro wszyscy od niej uciekają, gdzie pieprz rośnie zaraz po wypożyczeniu konkretnych podręczników, ale nah, egzaminy końcowe. Egzaminy końcowe, które czarno widziałam, jeśli moje szare komórki nie zaczną ze mną współpracować. Albo matka załatwi mi identyczną papugę, jaką dziadek kiedyś jej zafundował. Uśmiechnęłam się kwaśno, widząc oczyma wyobraźni kolorową, wredną arę z boleśnie krzykliwym głosem. Nieważne jak bardzo kochałam dziadka, to nadal uważałam, że był przerażający.
– Ucz się, Vene, ucz się – wyburczałam do siebie, prostując się i zerknęłam na zamkniętą książkę. - Bo znowu kuchnię będzie trzeba remontować. Albo cały dom…
Gdy już chwyciłam książkę i miałam ją ponownie „studiować”, usłyszałam głośny huk, przez który podskoczyłam przerażona, a wolumen ponownie wyleciał mi z dłoni. Na dodatek z moich ust wydostał się głośny oraz dziwny w brzmieniu pisk, z którego nie byłam dumna. Rozejrzałam się nerwowo po pomieszczeniu w poszukiwaniu źródła hałasu. Co prawda, słyszałam, że biblioteka była nawiedzona i sprawiała parę problemów, ale nie mogło być tak źle, prawda? Nie, bo fakt, że prawie nikt tu nie przychodzi, nie jest zastanawiający. Pokręciłam głową, wlepiając wzrok w książkę i zastanawiając się, czy ryzykować chwilę dłużej w tym budynku dla egzaminów. Właściwie… Dlaczego ja się zastanawiałam?
– Gapienie nie sprawi, że nauczysz się materiału.
Z jeszcze głośniejszym niż przedtem piskiem odskoczyłam zaskoczona, przez co w rezultacie znalazłam się na podłodze, sycząc z bólu. No chyba… Ugh, zawału dostanę jak nic.
– Straszenie mnie nie sprawi, że chętniej będę wpadała do biblioteki po materiały do nauki – fuknęłam niezadowolona, spoglądając spod zmrużonych powiek na uśmiechniętą osobę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz