– Jeśli potrzebujecie pomocy, to mogę jeszcze raz posiedzieć nad papierkami – powiedziała z delikatnym uśmiechem, ale można było na pierwszy rzut oka zauważyć, że skupiła się na całkowicie innych kwestiach. Nie miałam jej tego za złe, w końcu obie zasłużyłyśmy na odpoczynek i chwilę relaksu. Rozkoszowałam się w spokoju ciastkiem, prawie zaczynając mruczeć jak Dexter. Na Cesarza, adres trzeba zapisać i dopytać czy dowożą zamówienia pod akademik, przecież to grzech, nie jeść tego rodzaju przysmaków na co dzień.
– Jak na razie dość spokojnie, ale chyba skończy się, jak naprawdę zacznę się przygotowywać do egzaminów. Do tej pory tylko przejrzałam, poczytałam, ale przysiąść dłużej nie przysiadłam – upiła łyk herbaty.
– Prawdopodobnie dużo spotkań z rodziną, ale tak poza tym to nic nie zaplanowałam – odpowiedziała w końcu. – A ty? Całe wakacje zajęte? Przygotowania do egzaminów rozpoczęte, a może już skończone?
– Jak zwykle – odparłam, zamawiając drugi kawałek ciasta. Gdzie się podział pierwszy? Oto jest pytanie. To nie jest tak, że źle widziałam moje wakacje. Albo nawet dobrze. Po prostu były zwyczajne, standardowe, a jednak jakoś czułam się głupio, opowiadając o nich szerzej. Pewnie Nervill na tydzień, reszta wakacji u matki. I w teorii nic dziwnego w tym nie było, a w praktyce nie mogłam się powstrzymać od lekkiej irytacji. Szybko przeskoczyłam na temat egzaminów, o wiele bardziej dla mnie komfortowy. – Praca cały czas wre, choć nie ukrywam, że problemy z biblioteką jeszcze robią swoje – odmruknęłam, wypijając łyk herbaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz