– Panie Straszydło? Osobiście wolę, kiedy zwracają się do mnie Reska, Reska Haverfield. – Uśmiechnąłem się do niej, ściskając jej dłoń. – Jakby się nad tym zastanowić, to już się znamy, z klasy.
– Hm... – Przyłożyła palce do ust, dokładnie mi się przypatrując. – Faktycznie.
Zaśmiała się, po czym wstała z miejsca i zasunęła za sobą krzesło. Machnęła do mnie ręką, że możemy już opuścić bibliotekę w celu "zrobienia czegoś lepszego". Wesołym, skocznym krokiem przemierzała drogę między regałami w stronę wyjścia. Muszę przyznać, kiedy jest nieco dalej, wygląda to całkiem uroczo, jednak kiedy hasa tak tuż obok, mam wrażenie, że jej wzrost jeszcze nie wystarcza i pragnie być większa. Nie przeszkadzałem jej w entuzjastycznym zabieraniu się z budynku, ale przez tę chwilę milczenia zastanawiałem się, jak możemy wspólnie spędzić czas. Poznawanie nowych osób jest świetne, tylko odrobinę męczące.
– Co teraz? – zapytała, zatrzymując się przed drzwiami.
– Wybacz, ale nie bardzo mam pomysł. – Nerwowo podrapałem się po policzku. – Możemy się gdzieś przejść, wybrać na jakiś spacerek. Najlepiej pod jakieś zadaszone miejsce, trochę zimno i obawiam się deszczu.
– Chodźmy na stołówkę, trochę zgłodniałam od tych intensywnych prób zrozumienia podręczników.
Pokiwałem głową, zgadzając się, żeby coś zjeść. Może dziś znajdzie się coś wyjątkowo dobrego. Osobiście zjadłbym jakiegoś mięska. Ciekawe czy są w pobliżu knajpy, które za niską sumkę są w stanie przyrządzić coś tak wspaniałego. W chwilę moment znaleźliśmy się przy stole, gdzie na chwilę zapanowała cisza.
– Możemy porozmawiać... O egzaminy nie będę pytać, bo domyślam się jak jest. – Zaśmiałem się. – Ale rozszerzenia, wybrałaś już? – Pokiwała głową. Widząc jak je, kontynuowałem. – Ja też, choć miałem problem. Chyba w niczym nie jestem dobry, a nie potrafię stwierdzić, czy którykolwiek z przedmiotów sprawia mi radość... Koniec końców zdecydowałem się na samoobronę i rasoznastwo. A ty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz