– Planowałam zostać, ale matka się odezwała i w sumie sama nie wiem. – Heather wzruszyła ramionami, a ja chyba przestałem jej słuchać i w pewnym momencie po prostu wpatrywałem się w jej twarz. Jakoś tak, nie można było nie zaprzeczyć, że jest brzydka. Tfu, nawet że przeciętna. Heather zdecydowanie była ładną dziewczyną. Podszedłem do ściany i oparłem się o nią, dalej uważnie studiując mimikę dziewczyny – Zależy czy będzie kazała mi wracać, czy nie. – Skrzywiła się. Oj.
Posłałem jej współczujący uśmiech.
– Hej, zawsze możesz uciec ze mną. – Mrugnąłem do dziewczyny. – Zdecydowanie z naszej czwórki to ty najbardziej napracowałaś się w tym roku, należy ci się jakikolwiek odpoczynek – stwierdziłem, przenosząc wzrok na sufit. – W pewnym momencie miałem wrażenie, że nic innego nie robisz, tylko uzupełniasz te nieszczęsne papiery. A każdy zasługuje w końcu na jakiś relaks.
Podszedłem do niej i stanąłem przed blondynką, chowając dłonie do kieszeni swoich spodni. Hm. To musiało ciekawie wyglądać. Ona, wysoka, wyprostowana dziewczyna na obcasach i ja, lekko przygarbiony, niski duch, a jednak w tej chwili to chyba po mojej stronie była łatka tego zdecydowanego, a po jej - zagubionej. Ciekawe. Kto wie, może to było tylko przelotne wrażenie.
– A teraz proponuję herbatę, bo stanie na korytarzy i robienie sztucznego tłumu nie jest najlepszym pomysłem. Zieloną, czerwoną, może białą, do wyboru, do koloru – zaproponowałem Heather, uśmiechając się szerzej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz