poniedziałek, 31 lipca 2017

Od Reski, CD Heather

Aż marzy się o tym, żeby opowiedzieć historię przesiąkniętą do bólu wspaniałymi przygodami i wspólnymi problemami, które opisują cudowną przyjaźń. Nasza relacja... Cóż... Jest krótka i trudno ją określić.
– Skąd się znamy? – powtórzyłem sam do siebie. – Myślę, że to było w sklepie, kiedy zaczął się rzucać na jakąś dziewczynkę, bo mu się przewróciła pod nogami. Prawie ją przejechał swoim wózkiem, ale to on był pokrzywdzony. Rozwaliła sobie kolanko i nie mogła wstać, a ten pan nawet nie pomyślał, żeby się cofnąć, a co dopiero pomóc.
– Gdzie była jej matka?! Się pytam! – Jego pysk przyozdobił wrednawy grymasek. – Co tam robiło takie małe dziecko?
– Pewnie zakupy... Nie spodobało mi się to, więc podszedłem i cóż... Nieco nas poniosło. Wyprowadzili nas stamtąd, ale... Było całkiem fajnie, w końcu nie tak monotonnie.
No z pewnością nie było nudno, bo trudno się nudzić z kimś, kto raz jest w miarę normalny, a zaraz wystrzela z planem zawładnięcia świat, poprzez wysadzenie jego obecnych przywódców. To cud, że ten rysiołak jeszcze stoi na nogach!
– Rozszarpałbym – stwierdził krótko, dopijając herbatę. – Tyle straciłem... Dlatego nie przepadam za dziećmi. To był wielki dzień okazji! Szkoda, że się nie udał... Skończyliście pić? Skończyliście, więc wynocha! Mam jeszcze tyle do zrobienia.
Wstałem z kanapy i zaproponowałem, że przed wyjściem mogę jeszcze umyć po nas naczynia. Pokręcił głową, żartując, że u niego to się nie myje, a kupuje nowe. No to nieźle mu się powodzi, oby jak najdłużej, prawda? Wychodząc, podziękowaliśmy za gościnę, by następnie móc się pożegnać. Kątem oka zauważyłem, że krząta się nieświadom, czym się teraz zająć.
– Powoli zaczyna się ściemniać... To nic złego, że wyciągnąłem cię na resztę dnia?
– Nie... Dlaczego miałoby być to coś złego?
– Słyszałem, że samorządy zawsze mają od masy roboty. Z jednej strony całkiem spoko przywileje, a z drugiej... Obowiązków a obowiązków, nie idzie się od nich uwolnić. Hm... Zaproponowałbym jeszcze jakiś spacerek, ale szczerze mówiąc... Jestem już zmęczony.
– To nie ucieknie, możemy się gdzieś wybrać następnym razem.
Następny raz? Zawsze może być. Mam nadzieję, że nie naprzykrzam się jej za bardzo. Gorzej, kiedy jej czymś podpadnę... Co, jeśli jest z tych osób, które cisną "wroga" do jego wykończenia? O nie, do końca szkolnego życia w strachu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis