wtorek, 25 lipca 2017

Od Pel, CD Heather

– W miarę, umiem się zajmować, ale zdecydowanie wolę podziwiać z daleka, aniżeli samemu pilnować tego, żeby dobrze kwitły. Jak rozumiem, sama uwielbiasz? –  Kiwnęłam głową, jeszcze bardziej poszerzając uśmiech.
Czy uwielbiałam? To było mało powiedziane, ale wolałam się nie rozgadywać o rodzajach kwiatów, ich towarzystwie oraz jakimi wspaniałymi są rozmówcami [bo są, ale chyba nie powinnam tego mówić głośno]. Jak to mówił kot? „Niektóre rzeczy lepiej przemilczeć, a trupy chować głęboko”. Pomijając tą część o trupach, to miał rację [chociaż to o trupach też mówił dobrze, nie mogę zaprzeczyć]. Chociaż ta odpowiedź była podejrzana, skoro pytałam go, co się stało z moim królikiem...
Zerknęłam na twarz Heather i zobaczywszy na niej zamyślenie, stwierdziłam, że dojem ciasto i dam pomyśleć dziewczynie. Przy okazji w tym czasie może uda mi się uspokoić. Skrzywiłam się lekko, czując uszczypnięcie od Amigo i sama zaraz pociągnęłam go za frędzel.
Wiem, spokojnie. Pamiętać o oddychaniu. Póki powietrze nie jest słodkie.
– Właściwie, to źle sformułowałam pytanie – stwierdziłam, obracając łyżeczkę w dłoni. Za bardzo ukierunkowałam je na swoje zainteresowania, nah. – Co lubisz, Heather? – zadałam w końcu poprawne pytanie. Gremlin byłby dumny! Chyba. A licho wie, jak to z tym kotem było.
– I jaki masz stosunek do gadających kotów? – palnęłam nieświadomie, po czym zaczerwieniłam się, ogarnąwszy, co powiedziałam. Nie odlatuj, Eternum, bo bredzisz, a na to jeszcze nie pora. – Zapomnij o tym pytaniu. Co lubisz? – powiedziałam, starając się nie machać panicznie rękami i przestać się czerwienić.
Nah, jakoś nabrałam ochoty zniknąć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis