– Nie, ostatecznie to ja pierwsza zaczęłam wypytywać o ciebie. – Odwzajemniłam jej uśmiech i ponownie wsłuchałam się w przyjemny dla ucha głos Heather, co jakiś czas poszerzając wyszczerz. Na początku trudno było mi uwierzyć, że mogliby się jakoś kłócić, ale zaraz sobie przypomniałam, że przecież poznałam dziewczynę dzięki ich zaniedbywaniu obowiązków z papierami. Zacisnęłam delikatnie usta, żeby powstrzymać chichot, który chciał się wydostać spomiędzy nich.
– Patrząc na was teraz, wydaje mi się, że to ty głównie na nich krzyczysz, a oni gdzieś biegają. Więc boję się sobie wyobrazić, jak cała wasza trójka się na siebie drze – powiedziałam nieco rozbawiona, skrzętnie starając się ukryć to, że dokładnie dobierałam słowa i nagle dopadła mnie nerwowość. Jedną ręką bawiłam się nadal szalikiem, zaś drugą wzięłam łyżeczkę i zjadłam kęs drugiego kawałka ciasta. Od razu zrobiło mi się jakoś lżej na duszy, gdy poczułam słodki smak kremu truskawkowego. Przy okazji nasunęło mi się pytanie, które alter ego uznała za bardzo, bardzo ważne.
– Lubisz rośliny? – spytałam, poszerzając uśmiech. Po cichu miałam nadzieję, że oczy nie zaczęły mi się błyszczeć jak dwie gwiazdki, acz jakoś sama myśl o kwiatach, drzewach, słońcu i doniczkach napawała mnie ciepłym uczuciem. Aż nie mogłam się doczekać, gdy po powrocie do domu włożę ogrodniczki i zatopię się w ogrodzie oraz zapachu kwiecia. Z drugiej strony czas na uniwersytecie był przyjemny, pomijając nerwowość i pamiętanie o oddychaniu, ogółem powrót do szkoły był przyjemny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz