Dziewczyna była niezwykle irytującym stworzeniem, bo istotą jej nie nazwę, dla którego śmierć w paszczy jakiejś ogromnej mięsożernej rośliny była niemalże zaszczytem. Chociaż nie, po co truć roślinę, najlepiej zabić samemu, a potem zakopać ciało co najmniej cztery metry pod ziemią. Albo jeszcze głębiej.
– W takim razie pozwól mi wyjść – powiedziała i przewróciła oczami, ziewając. Oh, bardzo nieładnie. Wyszczerzyłem zęby w miłym uśmiechu, a w moich oczach zapewne błysnęła jeszcze większa niż przedtem żądza mordu. Położyłem dłoń na jej ramieniu i zacisnąłem mocnoEtykiety
palce, poszerzając jeszcze bardziej uśmiech.
– Pozwolę, ale to dopiero jak będziesz trupem – odpowiedziałem zimnym, słodkim tonem. I już widziałem oczyma wyobraźni, jak wrzucam trumienkę ze zwłokami różowowłosego gnoma do głębokiego dołu w lesie, a potem starannie zakopuje. Ale oczywiście, to musiało być zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Gdy tylko usłyszałem skrzyp, przekląłem w myślach wszystkie siły wyższe, bogów oraz osobę, którzy ośmielili się przerwać mi w tak ważnej chwili. Odsunąwszy obrzydzenie oraz niechęć, objąłem dziewczynę, w mig znajdując się obok niej zamiast przed nią, jednak nadal zaciskałem palce na jej ramieniu w ostrzegawczym geście „milcz albo zginiesz boleśniej, niż było w zamiarze”. Zza drzwi zobaczyłem wychyloną część ciała Jaśmina, jej zmartwiony wyraz twarzy oraz ruch szalika. Pochwaliłem siebie za swoją szybkość i wycofałem nieświadomie rzucone w jej osobę bluzgi, ale tylko jej. Ci na górze sobie zasłużyli na litanię obelg i wyzwisk, niech sobie nie myślą, że ot tak można mi przerywać. Z drugiej strony to, że obejmowałem gnoma było mocno podejrzane, ale jeśli wystarczająco ładnie się uśmiechnę, to nie powinna się złościć. W innym wypadku oberwę mocniej niż za truskawki.
– ... Em, przeszkodziłam wam w czymś? – spytała, wodząc wzrokiem ode mnie do różowego poczochrańca i z powrotem. Prawie zaniosłem się głośnym kaszlem. Oj, księżniczko, mam nadzieję, że to tylko moja imaginacja i nie zasugerowałaś tym pytaniem niczego absurdalnego.
– Niee, tylko sobie rozmawialiśmy. – Uśmiechnąłem się do siostry w najbardziej ujmujący sposób, jaki potrafiłem. – Prawda? – zwróciłem się do [jeszcze] niedoszłego trupa, gdy Pel zmrużyła oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz