— O, ja też mowoznastwo. — O, czyli jednak będę miał jakieś lekcje z dziewczyną. Wydawała się w miarę miła, była, nie ukrywajmy, ładna, mimo wrodzonego kurduplostwa i faktu, że była pewnie młodsza o całe dekady (a na wampira nie wyglądała), cóż, za to pewnie lesbijka. — No i samoobrona z... Czekaj. Co ty właśnie powiedziałeś?! —
— Powiedziałem, że Heather potrzebuje kogoś do pracy, a to mogłoby pomóc w spłacie kuraletu. — Uśmiechnąłem się szeroko. Ostatecznie wszystko składało się w idealną całość, w której dziewczyna pomaga Heather, a w rezultacie blondynka przestanie mi i Dexterowi urywać głowę za zwiewanie od wszelkiej bliższej i dalszej pochodnej papierologii.
— Okej, idę na to — powiedziała zdecydowanym tonem. — Idziemy!
Szybko skierowaliśmy się w stronę pokoju rady, a właściwie - dziewczyna się kierowała, a mnie ciągnęła ze sobą, co wyglądało naprawdę komicznie z naszą różnicą wzrostów.
— Wiem, co zrobię, żeby się spłacić! — powiedziała głośno, powodując, że Heat wyrwała zaskoczona szufladkę z biurka, a teraz próbowała z powrotem ją włożyć. Pstryknąłem palcami, używając telekinezy do naprawienia mebla, otrzymując w zamian szeroki uśmiech dziewczyny.
— Cóż, Heat, chyba mamy kogoś do pomocy w samorządzie — zawyrokowałem. Zapadła cisza, nawet Foma przestał szeptać coś na ucho Dexterowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz