— Hmm. Chyba ten ostatni, jest uroczy — wybełkotała różowowłosa, uroczo się czerwieniąc. Podsumowałam to tylko szerokim uśmiechem i wróciłam do swoich spraw, papiery same się nie zrobią. Poza tym, listy należałoby w końcu otworzyć, czy miałam na to ochotę, czy nie.
– Hej, my nie mieliśmy wyboru – zauważy Foma, wystawiają język. – Aż chyba będę musiał pomyśleć o "przypadkowym" zbiciu mojego. – Uśmiechnął, pokazując zęby.
– Poczekaj do przyszłego roku – wytknęłam mu. – Zaakceptowali mój wniosek o kuchnię, jak tak dalej pójdzie może uda mi się basen dla nas wycyganić – wymamrotałam, wracając myślami do pisanidła.
– Ja... Ja i tak oddam te pieniądze. Oddam te pieniądze. Jaka to będzie kwota? – zapytała. Obejrzałam się za siebie, spoglądając na dziewczynę. Och, bardzo dobra postawa. I sensowna, ale uwierz mi, nie warto.
– Z tego co pamiętam, dużo – stwierdził Foma, kiwając głową. – Nawet bardzo. Ale tutaj gadaj z Heather, ona się na tym zna. Co do oddawania, ostatnio w gazetce pojawiło się kilka ogłoszeń dotyczących pracy... Dex, ja dalej uważam, że powinniśmy zacząć już zbierać, jeżeli chcemy zapolować na mieszkanie. – Spojrzał na chłopaka z iskrą w oku.
– Uwierz mi, nie warto. – Wzruszyłam ramionami, wzdychając. – Kuralety są w kij drogie, nie wiem za jakie grzechy mamy je u siebie, bo MJackie są o wiele bardziej funkcjonalne i mniejsze, ale chyba się chcieli pochwalić, że Cesarstwo stać. – Wolałam na głos nie wymawiać czterocyfrowej kwoty, biorąc pod uwagę, że bliżej jej było do pięciu cyfr, ale nie trzech. – W przyszłym roku i tak dostałabyś taki sam, oni – machnęłam dłonią w kierunku innych ludzi w pokoju – dostaną większą paletę kolorów do wyboru jedynie – odparłam, w czasie gdy Dexter jęczał coś o tym, że nie rozumie, dlaczego nie można używać kasy z domu i tak dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz