– No tak – mruknął, opuszczając nieco wzrok. – Pewnie trafił tu z przypadku, sam wygląda na dosyć przestraszonego i zagubionego. Daj mu czas, kto wie, może jak bibliotekę uda się ogarnąć, to chłop znajdzie chwilę i do niej wskoczy. – Zaśmiał się na koniec nieco nerwowo. Cóż, z jednej strony miał racje, a z drugiej na jakieś zmiany w kwestii biblioteki się nie zapowiadało. Nawet dyrektor machał tylko ręką na nasze skargi, mówiąc, że przecież sami mieliśmy załatwić i rady nie daliśmy. Cóż.
– Jakie masz plany na wakacje? Zostajesz w mieście? Wracasz do domu? – spytałam, podchodząc nieco bliżej.
– Szczerze? Nie mam żadnych, nic, null, zero – odpowiedział. – Do domu raczej nie planuję wracać, ostatnio ojciec podobno ma gorsze dni – przewrócił oczami, dodając coś pod nosem – więc wolę po prostu nie ryzykować. Kto wie, może przejadę się do Valentine, aby znaleźć jakiekolwiek natchnienie... A ty?
– Planowałam zostać, ale matka się odezwała i w sumie sama nie wiem. – Wzruszyłam ramionami. – Zależy czy będzie kazała mi wracać, czy nie. – Skrzywiłam się nieco. Gdzieś tam majaczyła mi się wizja, że jeżeli wyjadę to najprawdopodobniej już nie wrócę, sądząc po ilości listów w szufladce, a w praktyce to i tak nie bardzo zależało ode mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz