– Zielona herbata i ciasto truskawkowe – powiedziała nieco nerwowo, a gdy kobieta odeszła, odetchnęła. Zastanawiające. Z jednej strony Pel naprawdę przypominała kwiat, jak Róża z Małego Księcia skryty pod kopułą. Problem polega na tym, że tego rodzaju kwiatów raczej nie powinno chować w szklarni. Świeże powietrze, naturalne światło, stopniowy rozwój bez przyśpieszaczy. Wyglądała delikatnie, miała głos jak skowronek, a z drugiej strony była w niej pewna nerwowość. Strach. Odrobina nieprzystosowania, zagubienia. Chyba źle się wyraziłam, nawet we własnych myślach, może po prostu nie miała takiego kontaktu ze społeczeństwem? Przypominała dziecko trzymane w domu, z prywatnymi nauczycielami, nieco odseparowane od rówieśników, a przynajmniej mające z nimi ograniczony kontakt. Z jednej strony niezwykle dorosła, a z drugiej oaza dziecinności.
– Papiery przybywają czy jednak nieco mniej? – Jej pytanie wyrwało mnie z zamyślenia.
– Jak zwykle, potrzebujemy notacji wykładniczej żeby ogarnąć liczby – odparłam z uśmiechem, poszerzając go nieco przy podawaniu naszego zamówienia przez kelnerkę. – Chyba pora wymienić nam po prostu skład samorządu. Możliwe, że się wypaliliśmy – zauważyłam, zanurzając łyżeczkę w kawałku ciasta. – Dużo roboty, chłopakom się nie chce, wyłączając Nico. Świeża krew się przyda, tyle dobrego, że niedługo wybory. No i dojdą pierwszaki i ich delegacja, to też będzie łatwiej. A jak tobie mija semestr? Już przygotowujesz się do egzaminów końcowych, planujesz coś na wakacje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz