— Co, jeśli będę chciała przerwać? — spytała dziewczyna. Wzruszyłem ramionami z miną "A co ma się stać?", gdy zorientowałem się, że w sumie całkiem trafne pytanie. Tym bardziej, że jej pewnie da pozory bezpieczeństwa, a mi ułatwi zadanie, jeżeli nie będzie wystarczająco rozluźniona, cała akcja może pójść bardziej niż źle. I to w trybie: "Czy może być jeszcze gorzej?", a pewnie po zorientowaniu się, że zrobiliśmy niemały burdel, dodatkowo oblałby nas strumień rzęsistego deszczu albo jego odpowiednika w życiu realnym. Głupio trochę, w filmach trochę wody załatwiało sprawę, a tutaj pewnie rozchrzanilibyśmy coś jeszcze bardziej.
— Powiedz coś wtedy. Na przykład nazwę owocu albo firmy. — Uśmiechnąłem się, a dziewczyna rozluźniła się nieco. Naprawdę? Ja rozumiem, żeby jeszcze Jamesa podejrzewać o złe, ukryte zamiary w końcu cicha woda brzegi rwie, a równie nieogarnięty gościu co on, powinien wzbudzać negatywne emocje. Czarowanie wszystkich ludzi wokoło nie powinno należeć do zbyt pozytywnych aspektów czarodziejstwa, a James był ewidentnym przykładem tego, że czarować można samym uśmiechem i oczami. Albo Heather. Wysoka, nieogarnięta, za dobre wyniki, za dużo pracy, za mało widocznych oznak zmęczenia oprócz ustawicznego zrzędzenia nam o podpisy. To przecież jak na dłoni widać, że takie się powinno na stosie palić! Albo próbą wody sprawdzać! A Hera? Dajcie spokój, jestem pewien, że gdyby mogła, zdążyłaby Shioko zdeptać ze dwa razy, poczochrać po włosach i wytrzeć o jej zwłoki ubrudzony obcas.
— Powiedz coś wtedy. Na przykład nazwę owocu albo firmy. — Uśmiechnąłem się, a dziewczyna rozluźniła się nieco. Naprawdę? Ja rozumiem, żeby jeszcze Jamesa podejrzewać o złe, ukryte zamiary w końcu cicha woda brzegi rwie, a równie nieogarnięty gościu co on, powinien wzbudzać negatywne emocje. Czarowanie wszystkich ludzi wokoło nie powinno należeć do zbyt pozytywnych aspektów czarodziejstwa, a James był ewidentnym przykładem tego, że czarować można samym uśmiechem i oczami. Albo Heather. Wysoka, nieogarnięta, za dobre wyniki, za dużo pracy, za mało widocznych oznak zmęczenia oprócz ustawicznego zrzędzenia nam o podpisy. To przecież jak na dłoni widać, że takie się powinno na stosie palić! Albo próbą wody sprawdzać! A Hera? Dajcie spokój, jestem pewien, że gdyby mogła, zdążyłaby Shioko zdeptać ze dwa razy, poczochrać po włosach i wytrzeć o jej zwłoki ubrudzony obcas.
— To ja chyba... To ja jestem gotowa — powiedziała cicho, ale za to wyprostowała się i uniosła nieco wyżej głowę. Cała akcja poszła szybko, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zatopiliśmy się w umysł dziewczyny. Stopniowo kreowała instynktownie przestrzeń wokół siebie, kształty zmieniały się, przestrzeń wirowała, aż nagle znaleźliśmy się w pokoju. Bez podłogi, bez sufitu, nasze stopy przy chodzeniu nie wydawały żadnego dźwięku, a mimo to trwało w nas przeświadczenie, że wszystko jest głośne. Wyraźne. Jednocześnie eteryczne, choć nie powinno być to przecież możliwe. Przełknąłem głośno ślinę
Szuflady, te otwarte w większości były wypełnione stosami druczków, papierów oraz wycinków z gazet. Uwagę przykuwał jednak głównie odgłos miauczenia, który wydobywał się z jednej z szaf. Łoludzie, co to? Podszedłem na palcach do jednej z nich, a za mną szła zdezorientowana Shioko. Otworzyliśmy wspólnie masywną szufladkę, żeby wyskoczyło z nich... kocię. Dokładniej różowe kocię, które syknęło wściekle i podreptało leniwie w stronę dziewczyny, ocierając się o nasze nogi. I wtedy rozległy się podobne odgłosy z innych szaf. Zaczynałem wątpić czy jestem w jej umyśle, czy aby nie przypadkiem na sterydach, dragach czy coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz