— Chyba masz rację... — powiedziała, zaczynając w końcu jeść. I dobrze, bo blada była, niska, to teraz prawdopodobnie mogłem znaleźć już tego powody. Nie przesadzając, jak patrzyłem na żrącą królicze żarcie Herę, to dostawałem odruchu wymiotnego. Jednakże czerwonowłosa nadal uparcie twierdziła, że zachowanie odpowiedniej sylwetki to sprawa przynajmniej wagi państwowej, co za tym idzie, powinna o nią dbać ze wszystkich sił. Chyba wolałem nie wiedzieć, co mają wszystkie siły do jedzenia samych sałatek z minimalną ilością tłuszczu, nieprzetworzonych surówek i innych dziwnych oraz dziwniejszych rzeczy.
— Tak właściwie... — kontynuowała temat z jakąś niepewnością w głosie, w dodatku źle ukrytą albo w ogóle nie zdawała sobie z niej sprawy. — Kilka tygodni wcześniej weszłam spóźniona na lekcję — tu przerwała na chwilę, zastanawiając się nad czymś — a nauczyciel nic nie powiedział. Na dodatek ani razu nie wybrał mnie do odpowiedzi, chociaż kilka razy się zgłaszałam. Na dodatek egzaminy poszły mi słabo, więc powinien mieć powód, żeby zapytać właśnie mnie... Myślisz, że to przypadek? Jestem przewrażliwiona?
— Wiesz — zacząłem, wzruszając ramionami. — Ostatecznie nie jesteśmy najnormalniejszą szkołą. Dar może ci się jakiś uaktywnia? Może ktoś eliksir jakiś ci gdzieś dolał? Talizman jakiś zło przywołujący podrzucił? Kto tu tam kogo wie. Jeżeli zaniepokojona strasznie jesteś, to możemy sprawdzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz