niedziela, 25 czerwca 2017

Od Vene, CD Jocelyn

Pielęgniarka z początku mocno się krzywiła, czytając moje dokumenty, ale koniec końców kiwnęła głową i powiedziała, że jak coś będzie nie tak mam przyjść. Przytaknęłam, z radością opuszczając jej gabinet o niby kojącym kolorze ścian. Brrr, zimny błękit. Wprowadzenie za mną, pielęgniarka odhaczona, chyba wszelakie formalności załatwione i mogę oddać się rysowaniu mapy. Co prawda James wspominał, że mam plan w kuralecie, ale ja lubiłam zawsze wolałam sama się rozezna. A nuż odkryję jakieś miejsce.
Wetknęłam ołówek za ucho, uśmiechając się i rozejrzałam się po korytarzu, ściskając w dłoni papier. Stopą wybijałam rytm, w głowie układając linie, które miałam przenieść oraz obmyślając dopiski, które się znajdą obok. Dlatego można powiedzieć, że moja uwaga skupiła się całkowicie na tym, zaniedbując omijanie uczniów, których było pełno. To było oczywiste, że prędzej czy później wpadnę na kogoś albo ktoś na mnie. Więc poczuwszy uderzenie, niezbyt się zdziwiłam na widok dość niskiej, rudowłosej dziewczyny.
– Wybacz, zamyślenie mi nie służy – powiedziałam, podając jej rękę i postawiłam do pionu. - Nic ci nie jest?
Przyjrzałam się jej, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie zrobiła sobie jakiejś krzywdy i mimowolnie uniosłam brwi, widząc kocie uszy oraz ogon. Zwierzołak. Nah, no tak. Arisa coś tam mówiła, opowiadała i cytowała, ale głównie kojarzyłam równouprawnienie. Zmieniając temat… Jaka istnieje szansa, że jak ją pogłaszczę, to oberwę po łapach? Pewnie duże. Uśmiechnęłam się przyjaźnie do dziewczyny i trzymałam ręce przy sobie, żeby mnie nie kusiło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis