– Na pierwsze pytanie odpowiedziałam kilka minut temu – zaczęła się tłumaczyć. No naprawdę, istotnie ciekawe. – Chciałam z nią pogadać, po prostu nie znam jeszcze wielu osób – ciągnęła – No i... tak, zamierzam, jak z każdym uczniem tej szkoły zresztą. Z tobą również. – Uśmiechnęła się bezczelnie, podczas gdy ja jednym uchem przysłuchiwałem się jej paplaninie, drugim wypuszczałem to zmarnowane powietrze w stanie nienaruszonym. Czy tą są, za przeproszeniem, jakieś jaja? Ohh, Ozyrysie! Na wszystkich bogów i bożków, duchy i demony, senne mary! Bo jeszcze mi się niedobrze zrobi. Czy to dziewczę próbuje ze mną flirtować...? Błagam, zaklinam, niech to tylko moje urojenie. Bo już teraz czuję, jak sok trawienny w żołądku mi się przewraca. Czy to tak trudno zrozumieć, naprawdę? Zostawcie nas. Ani ja, ani Pel nie zamierzamy zawiązywać bliższych znajomości z tymi pasożytami zwanymi ludzkością. Jeszcze nie upadliśmy tak nisko, by szukać towarzystwa wśród morderców. Parsknąłem cicho, odgarniając włosy z czoła. Wszyscy, wszyscy. Wszyscy to tacy cholerni idioci.
– Widzisz... To dość zabawne, że czynisz sobie takie plany na przyszłość. Przyszłość... Bywa nieprzewidywalna. Nigdy nie wiadomo, co ci się może przydarzyć już za rok... Za miesiąc... Za tydzień... Za dobę... Za godzinę... – kontynuowałem beztroskim tonem, jedną ręką wyciągając telefon z kieszeni. Odblokować ekran, ustawić stoper... – Za minutę... Za trzynaście sekund. – I makabryczne przedstawienie czas zacząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz