czwartek, 15 czerwca 2017

Od Reski, CD Heather

Przywitanie nie było czymś nadzwyczajnym, miało najzwyklej uprzejmy wydźwięk i nie zapowiadało się na to, żeby dalszy kontakt z dziewczyną był czymś wyjątkowym. Miała mnie wprowadzić, pewnie wykonywane z przymusowego obowiązku, ale i tak jest to całkiem miłe. Cieszę się, że to uczeń szkoły będzie mi towarzyszyć na początku, niżeli jakiś profesorek. Heather zaczęła od tego co mi mniej więcej znane, bo wyczytane z broszury szkoły, wzbogaciła tą treść o zasady panujące na uczelni i w akademikach. Powoli przechodziła do kolejnych etapów, dając mi chwile do zastanowienia i zadawania pytań. W końcu skończyła na egzaminach końcowych. Wprowadzenie nie było czymś szczególnym, niemniej jednak bardzo pomocnym. Informacje na sucho nie mogą równać się z tym, czego mogę faktycznie doświadczyć. Podziękowałem blondynce, która na to posłała delikatny uśmiech mówiący "to nic takiego". Podrapałem się po głowie i spojrzałem na niebo. Była jeszcze wczesna pora, a w głowie pomysłów na spędzenie reszty dnia brak. Szczerze mówiąc, myślałem, że zajmie to więcej czasu i będzie to tak nudne jak flaki z olejem, więc też nad niczym konkretnym nie myślałem. Spojrzałem na dziewczynę, która czekała, aż pójdę we własną stronę, by i ona mogła się oddalić.
– Masz jakieś plany? – zapytałem.
– Hm... – Chwilę się zastanowiła. – Chyba nie mam...
– Korzystając z pogody, chciałbym ci zaproponować wyjście na coś orzeźwiającego. Może jakieś lody lub zimne napoje? Oczywiście jeśli się zgodzisz.
Patrzyła na mnie, nic nie mówiąc. Przez moment poczułem się niezręcznie, co nie umknęło bystremu spojrzeniu dziewczyny. Zgodziła się, informując, że wcześniej musi się wrócić po rzeczy.
Podeszliśmy do budki, gdzie sprzedawane były przeróżne słodkości. Poprosiłem Heather by zajęła sobie miejsce, a ja pójdę coś kupić. Na szczęście uszanowała moją decyzję i zaraz usiadła przy najbliższym stoliku, biorąc do ręki uprzednio przerwaną lekturę. Przede mną stało jeszcze pięć osób, co zrodziło we mnie obawy, czy nie będę zmuszony kazać towarzyszce czekać zbyt długo. Może jest cierpliwa? "Wytrzymała ze mną wcześniej to teraz też da radę", pocieszałem się w myślach. Chwilę później manewrowałem między wszystkimi ludźmi i nie-ludźmi, nosząc w rękach owocowe deserki. Niestety, dziś był taki ruch, że zaserwować mogli tylko to.
– Mam nadzieję, że się za to nie obrazisz. – Uśmiechnąłem się, kładąc przed nią pucharek.
– Nie będę narzekać.
Odłożyła książkę na bok i chwyciła za łyżeczkę, by spróbować tego, co jej przyniosłem. Jadła, więc chyba jej smakowało lub nie chciała być niegrzeczna. Odetchnąłem odrobinę z ulgą, biorąc się za swój deser. Kątem oka raz jeszcze na nią spojrzałem, próbując wymyślić jakiś temat do rozmowy.
– Mogę się o coś zapytać? – Uniosła na mnie swój wzrok, udzielając mi pozwolenia. – Właściwie nie zdążyłem się jeszcze rozejrzeć po mieście, a siedzenie we własnym pokoju cały dzień nie wydaje się być dobrym pomysłem. Zanim znajdę sobie innych znajomych, chciałbym nieco poznać okolice.
– Rozumiem. Chcesz żebym cię oprowadziła, tak? – Uśmiechnąłem się, odrobinkę się przy tym śmiejąc. – Musiałabym sprawdzić czy mam czas, właściwie kiedy by to miało być?
– Nie musi być dzisiaj. Może jutro po sobotnich lekcjach? Nie chciałbym ci zabierać jedynego dnia wolnego, pewnie masz lepszych znajomych i im wolisz poświęcić ten czas. Jeśli nie chcesz, nie musisz. Poradę sobie sam... Mam jeszcze jedno pytanie.
– Jakie?
– Lubisz wrzosy? Twoje imię mi się z nimi kojarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis