– Nie ma problemu, założę się, że nie poznałaś jeszcze wszystkich. Pewnie musimy strasznie się mieszać. Oprowadzał cię Dexter, prawda? Mam nadzieję, że was nie przestraszył? – Pokręciłam przecząco głową. Cóż, Marvill nie był przestraszony, bardziej gdzieś tak na granicy mordu i spokoju. – Dex bywa odrobinę specyficzny, ale jeżeli przesadzałby, to daj znać. Pogonię go.
– Chyba nie będzie takiej potrzeby. Przynajmniej mam nadzieję – zaśmiałam się cicho, siadając na podsuniętym krześle. Zmierzyłam odrobinę przerażonym wzrokiem stertę papierzysk, ale wzięłam głęboki oddech. Coś dużo tych wdechów.
– Co wolisz? Mamy rozliczenia na ten semestr, trzeba przeredagować i od nowa skonstruować plan na przyszły, zrobić zestawienie wyników z egzaminów, określić termin poprawek, poprawić karty atlanckie uczniów, wypełnić kwity z wypłatami dla ni… – Moja mina chyba mówiła wszystko, ponieważ dziewczyna urwała podczas wymieniania, ale zaraz szybko dodała. – Na pocieszenie mam też kolorki! Żółty dla wątpliwych kwestii, czerwony dla najważniejszych informacji, komentarze robimy czarnym, można kląć, streszczać, marudzić, zawsze umila to czytanie durnych regulaminów i tekstów. Co wolisz?
Uśmiechnęłam się szerzej, widząc, jak stara się sprawić, żeby wypełnianie papierów nie wyglądało tak strasznie. To bardzo miłe. Zerknęłam na kolorowe flamastry. Żółtego na pewno dużo będę używać, z czerwonym i czarnym zobaczymy. Pewnie będę częściej rysować kwiatki czarnym, niż dodawać komentarze.
– Poprawić karty atlantyckie uczniów? – odpowiedziałam niepewnie. Chociaż to brzmiało bardziej jak pytanie. – W sumie może być wszystko, co wydaje się łatwe do ogarnięcia – dodałam, starając się wyglądać na nieco pewniejszą. Z naciskiem na „starając się”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz