Była wysoka. Bardzo wysoka. Chyba jedynymi osobami, przy których nie musiałam do tej pory zadzierać głowy byli Fintan oraz Nico [albo Aubert]. Trzeba będzie się przyzwyczaić. Ewentualnie urosnąć, w co już dawno wątpiłam, więc mogłam tą opcję od razu skreślić.
– Bardzo miło mi cię poznać. Jesteś Pelagonija, prawda? – Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia, odwzajemniając uśmiech. Wydawała się miła, ale zaraz trochę siebie ochrzaniłam. W moich oczach wszyscy byli mili. Nah, to źle zabrzmiało.
– Cóż, jestem bardzo zaskoczona. Zazwyczaj nikt nie pali się do pomocy w papier… - Tutaj mój wyraz twarzy mimowolnie zmienił się na bardziej niemrawy i zakłopotany. Blondynka jęknęła.
– Mogłam się domyślić – jęknęłam. – James cię wrobił, prawda? – Pokręciłam gwałtownie głową.
– Poprosił – poprawiłam ją. – Nie umiałam odmówić, poza tym i tak błąkałam się bez celu – wyjaśniłam, ponownie się uśmiechając. Pomóc komuś nie zaszkodzi, a powrót do pokoju, gdzie czekał prawdopodobnie armagedon, jakoś nie napawał optymizmem. I nagle uświadomiłam sobie coś.
– Ty jesteś…? – Mina mi nieco zrzedła, starając sobie przypomnieć imię, które podał mi James. Na pewno je podawał. Było bodajże na „h”. Miałam wrażenie, że moje serce zatrzymało się na kilka sekund, żeby zaraz zabić kilka razy mocniej niż przedtem. Jakie to było imię? Pel, nosz do jasnej anielki, akurat o tym musiałaś zapomnieć! Zacisnęłam palce na szaliku tak mocno, że gdybym go nie trzymała, a zaciskała po prostu dłonie w pięści, zostałyby ślady po paznokciach. Wybacz, Amigo.
– Heather. - Otrząsnęłam się ze swoich myśli, kilkukrotnie mrugając, gdy dziewczyna ukróciła moje męki. Posłałam jej przepraszające spojrzenie.
– Przepraszam, zapomniałam – powiedziałam ze skruchą w głosie, po czym ciszej, pod nosem powtórzyłam za dziewczyną. – Heather… - Dla pewności jeszcze w myślach parę razy, żeby tym razem nie zapomnieć i wygięłam usta w radosnym uśmiechu. Powinno być dobrze.
Splotłam dłonie za plecami i uniosłam wyżej głowę, żeby móc spojrzeć jej w twarz.
– To co dokładnie mam robić? – spytałam. Wdech i wydech. Odrobinę ogarnięcia i będzie okej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz