Odwzajemniłam uśmiech dziewczyny, po czym z telefonem w jednej dłoni oraz dwoma flamastrami i dokumentem w drugiej podeszłam do okna. Najpierw napisałam do Marviego o niespodziance, która miała nas czekać. W odpowiedzi dostałam wymowne trzy kropki. Wiele to mówiło, nah. Niech sobie przetrawi tą informację na spokojnie [mam nadzieję, że nikogo nie zabije, bo wtedy ja zabiję jego]. Następnie zajęłam się właściwą wiadomością, starając się wystukiwać odpowiednie literki oraz jednym okiem zerkałam na formularz, zastanawiając się w duchu, co powinnam poprawić i co też mu strzeliło do głowy [a raczej kto, ponieważ w mojej głowie zaczęły kiełkować teorie].
„Pozwolisz, że poprawię ci formularz, kłamco. Żądam na wejściu ładnie wyrecytowanych, szczerych wyjaśnień.”
SMS poszedł, a telefon schowałam do kieszeni z wiedzą, że odbiorca mi nie odpisze. Zawsze wolał tłumaczyć się osobiście. Usiadłszy z powrotem, westchnęłam cicho, zaczynając wykreślać niektóre informacje, zaś z boku wypisywać właściwie. W sumie dobrze byłoby sprawdzić, czy nie ma więcej niespodzianek, nawet jeśli miałabym płakać ze śmiechu z załamanymi rękami. Jeszcze trochę i naprawdę zacznę się zastanawiać, kiedy ta szkoła pójdzie z dymem, hukiem czy tam skowytem.
Z satysfakcją skończyłam poprawiać kartę i dorysowałam w prawym górnym rogu świnkę morską ze skrzydłami. Szok minął, przyszły pytania i radość. No i może trochę zmartwień, ale źle nie powinno być. Znaczy się… Taką mam nadzieję.
Dodałam dokument do sterty i zaczęłam sprawdzać jeden z ostatnich. „Radia”. Spokojnie, oddychaj. Wdech, wydech. Zerknęłam na nazwisko i jęknęłam w duchu. Nie, cofam. Nie mam żadnych nadziei. Nawet dalej nie sprawdzałam, nie zakreślałam, po prostu dorzuciłam do sprawdzonej sterty. Chyba miałam dość kart. Powoli wstałam z miejsca i starając się uciszyć targającą mną burzę, podeszłam do Heather z nieznacznym uśmiechem.
– Mogłabym ci pomóc w czymś jeszcze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz